“ Aby łaska i wierność się spotkały, a sprawiedliwość i pokój pocałowały.
Wierność wyrośnie z ziemi, a sprawiedliwość wyjrzy z niebios.
Także dobrobytu udzieli Pan, I ziemia nasza swój plon wyda.
(Księga psalmów 85, 11).”
Wszystko jest oceniane nie według tego jak wygląda w konkretnym momencie, a według poziomu swojego rozwoju
U wszystkiego istniejącego w rzeczywistości i dobrego, i złego, i nawet najgorszego przynoszącego krzywdę w świecie jest prawo na istnienie. I nie można unicestwiać go całkowicie, mamy zadanie wyłącznie naprawić to i powrócić do Źródła.
Nawet zwykły uważny wgląd w proces stworzenia jest wystarczający do tego, żeby dojść do uświadomienia wielkości i doskonałości działania i Czyniącego je. I dlatego powinniśmy zrozumieć i wystrzegać się zaniedbania każdej części stworzenia mówiąc, że jest ona zbędna lub nie ma w niej niezbędności. Przecież jest to omówienie czynów stworzenia.
Jednak jak wiadomo wszystkim, Stwórca nie ukończył stworzenia w momencie jego stworzenia, dlatego my widzimy w powstałej przed nami rzeczywistości, że ona jak ogólnie, tak i w indywidualnościach znajduje się pod władzą praw stopniowego rozwoju, rozpoczynając od stadium poprzedzającego zarodzenie do stadium kończącego wzrost. I z tego powodu, kiedy odczuwamy gorzki smak płodu na początku jego rozwoju, nie przyjmujemy tego jako wadę płodu, dlatego że wiadomy jest powód – płód jeszcze nie ukończył procesu swojego rozwoju.
Tak samo w stosunku do reszty elementów rzeczywistości: jeżeli coś wydaje się nam złym i przynoszącym krzywdę, to jest to nic innego jak świadectwo tego, że ten element jeszcze znajduje się w stadium przejściowym swego procesu rozwoju. I dlatego nie mamy prawa wysuwać postanowienia, że on jest zły i zaniedbywać go, gdyż takie czyny nie pochodzą z mądrości.
Bezradność „naprawiających świat”
Z tego dojdziemy do zrozumienia bezradności „naprawiających świat”, istniejących w każdym pokoleniu, gdyż oni rozpatrywali człowieka jako maszynę, która nie pracuje jak należy i potrzebuje naprawienia, czyli w wydostaniu niesprawnych części i zamianie ich na naprawione.
I dlatego wszystkie pragnienia tych naprawiających świat były ukierunkowane na to, żeby zlikwidować całe zło przynoszące krzywdę, co istnieje w rodzie ludzkim. I prawdę mówiąc, jeżeliby Stwórca nie przeciwstawił się im, oni już dawno mogliby przesiać człowieka przez sito, i pozostawić w nim wyłącznie dobre i przynoszące korzyść.
Jednak Stwórca dokładnie chroni każdą cząstkę w swoim stworzeniu i nie pozwala nikomu zlikwidować niczego z tego, co znajduje się w Jego władzy. Można wyłącznie naprawić ją i obrócić w błago, jak powiedziano wyżej. Zgodnie z tym, wszystkie podobnego rodzaju naprawienia znikną z ziemi, a zło w świecie nie. Ono istnieje i odlicza liczby poziomów rozwoju, przez które będą zobowiązane przejść wszystkie elementy stworzenia, dopóki nie osiągną ukończenia swojego dojrzewania.
I wtedy złe jakości same obrócą się w jakości dobre i korzystne, jakimi początkowo zamyślił je Stwórca. I jest to podobne do płodu wiszącego na gałęziach drzewa, oczekującego i odliczającego dni i miesiące, które powinny minąć, póki nie osiągnie on dojrzałości, i wtedy każdemu człowiekowi otworzy się jego smak i słodkość.
Przyspieszenie naprawienia przyrody
Jednak wspomniane prawo rozwoju, które rozprzestrzenia się na całą rzeczywistość i gwarantuje powrót całego zła ku dobremu i korzystnemu, dokonuje swoich czynów nie pytając przy tym o zdanie ludzi, którzy zasiedlają ziemię. Razem z tym Stwórca dał człowiekowi rozum i władzę, która pozwala mu wziąć pod swoją kontrolę wspomniane prawo rozwoju i sterować nim, przyspieszając proces rozwoju według swojego życzenia, swobodnie i doskonale, niezależnie od biegu czasu.
I wychodzi, że istnieją dwie władze istniejące we wspomnianym procesie rozwoju:
Jeżeli staną się godni, to wezmą do swoich rąk prawo rozwoju, które powinno przejść po ich negatywnych właściwościach i obrócić je w pozytywne. To oznacza, że oni sami powinni zwrócić uwagę na swoje negatywne właściwości i rozpocząć ich naprawienie, obracając je w pozytywne. Wtedy całkowicie staną się wolni od czasu, i od tego momentu osiągnięcie wyższego poziomu rozwoju zależy od ich życzenia, czyli wyłącznie od jakości działania i uwagi. W ten sposób oni przyspieszają zbliżenie końcowego stadium.
Lecz jeżeli nie staną się godni otrzymać w swoje panowanie rozwoju swoich złych jakości, a pozostawią je we władzy Niebios, w tym wypadku również gwarantowane im końcowe zbawienie i ukończenie naprawienia. Ponieważ istnieje całkowita gwarancja ze strony władzy Niebios, działająca zgodnie z prawem stopniowo, poziom rozwoju za poziomem, dopóki nie obróci się całe zło przynoszące krzywdę w dobro i korzyść, podobnie do płodu na drzewie. Także i w tym wypadku ukończenie absolutnie gwarantowane, lecz w czasie. Czyli ono staje się zależne od czasu i całkowicie przywiązane do niego.
Przecież zgodnie z prawem stopniowego rozwoju niezbędnym jest, aby w procesie osiągnięcia ukończenia przeszedł wiele różnych poziomów. I proces ten jest bardzo trudny, bardzo powolny i dość długi, rozprzestrzeniający się na długie czasy. A ponieważ omawiany przez nas „obiekt rozwoju” – jest żywy i odczuwający, to na tych poziomach tego rozwoju on również zmuszony otrzymywać ogromne i wielkie cierpienia, gdyż siła zawarta w tych poziomach i zmuszająca człowieka przejść z poziomu niższego na wyższy jest niczym innym jak siłą cierpienia i bólu, które skupiają się na niższym poziomie do tego stopnia, że cierpienie staje się nie do wytrzymania, i na skutek tego on zmuszony pozostawić ten poziom i wznieść się na wyższy.
Takie ukończenie gwarantowane zgodnie ze wspomnianym prawem stopniowego rozwoju, które nazywa się „w wyznaczonym czasie”, czyli zależne od czasu. A osiągnięcie ukończenia gwarantowane tym, że człowiek weźmie w swoje ręce rozwój swoich właściwości, co nazywa się „ja przyspieszę” i zupełnie nie zależy od czasu.
Dobro i zło ocenia się według działania indywiduum w stosunku do społeczeństwa
Zanim przystąpimy do badania naprawienia zła w całym rodzie ludzkim, powinniśmy poznać wartość abstrakcyjności pojęć dobra i zła. Innymi słowy, przy określeniu przez nas właściwości kategorii dobra i zła trzeba wyjaśnić, w stosunku do kogo te właściwości lub działania są dobrymi lub złymi. Żeby zrozumieć to, trzeba dobrze wiedzieć, jakie ma odniesienie wartość indywidualnego w porównaniu do całości, czyli indywiduum w stosunku do jego społeczeństwa, w którym on żyje, i od którego karmi się, jak materialnie tak i duchowo.
Rzeczywistość pokazuje nam, że indywiduum zupełnie nie ma żadnego prawa na istnienie, jeżeli ono izoluje siebie, i nie ma wystarczająco dużego społeczeństwa, które obsługiwałoby je i pomagało w zabezpieczeniu jego potrzeb. Stąd wynika, że od początku człowiek stworzony do życia w społeczeństwie, i każde indywiduum w społeczeństwie jest jak kółko w systemie jedynego mechanizmu kół, w którym w jednym kole, jako oddzielnej jednostce, nie ma woli ruchu. Ono wprowadzone we wspólny ruch wszystkich kół w konkretnym kierunku, dlatego żeby uczynić mechanizm przydatnym do wykonania wspólnego zadania. I jeżeli odbędzie się jakaś awaria w kole, ona nie jest rozpatrywana jako awaria tego jednego koła. Ona jest oceniana z punktu widzenia jego roli i znaczenia w całym mechanizmie.
Tak samo i poziom wartości każdego indywiduum w społeczeństwie określa się nie tym, na ile on jest dobry sam w sobie, a miarą jego służby społeczeństwu w całości. I odwrotnie, my nie oceniamy poziomu zła każdego indywiduum. My oceniamy poziom tego ubytku, wady, który on przynosi społeczeństwu w całości, a nie miarę jego indywidualnego zła.
I wszystko to jasne jak dzień, jak z punktu widzenia prawdy, tak i z punku widzenia dobra, dlatego że nie ma we wspólnym niczego innego, oprócz tego, co jest w indywidualnym, i korzyść wspólnego jest korzyścią każdego. I przynoszący krzywdę społeczeństwu, przynosi krzywdę i samemu sobie. A przynoszący korzyść społeczeństwu, otrzymuje i swoją cześć, ponieważ indywidualności są częścią wspólnego. I nie ma we wspólnym większych wartości i ilości, niż suma składowych jego indywidualności.
I wyjaśnia się, że społeczeństwo i indywiduum jest to jedno i to samo. I nie ma nic odrzucającego dla indywiduum w tym, że jest on podporządkowany społeczeństwu, ponieważ i wola społeczeństwa i wola indywiduum przedstawiają sobą jedno i to samo. I jaki stosunek pomiędzy nimi dobra, taki sam stosunek pomiędzy nimi wolności. Przecież i dobre właściwości, i złe właściwości, i dobre działanie, i złe działania są oceniane wyłącznie zgodnie z ich korzyścią dla społeczeństwa.
Rzecz jasna, powiedziane ma odniesienie wyłącznie do indywiduum całkowicie wykonującego swoje obowiązki dla społeczeństwa, kiedy oni otrzymują nie więcej niż im się należy i nie sięgają po część należącą do przyjaciół. Lecz jeżeli część społeczeństwa zachowuje się nie tak jak powiedziano, to w praktyce wychodzi, że oni przynoszą krzywdę nie tylko społeczeństwu, lecz i samym sobie.
Wszystko powiedziane do tej pory jest niczym innym, jak demonstracją słabego punktu, innymi słowy, miejsca potrzebującego swojego naprawienia, tak żeby każdy zrozumiał, że jego indywidualna korzyść i korzyść społeczeństwa jest to jedno i to samo, i że w ten sposób świat przyjdzie do całkowitego naprawienia.
Cztery kategorie: miłosierdzie, prawda, sprawiedliwość, pokój w odniesieniu indywiduum i społeczeństwa
Po tym, jak dowiedzieliśmy się, co przedstawia sobą błago w swojej prawdziwej postaci, powinniśmy popatrzeć na środki, które są w naszym zasięgu, żeby przyspieszyć zbliżenie dobra i szczęścia.
Cztery kategorie są w naszym zasięgu dla osiągnięcia tego celu: miłosierdzie, prawda, sprawiedliwość i pokój. Z tych kategorii, do pewnego czasu, korzystali wszyscy naprawiający świat. Prawidłowo można powiedzieć, że w tych czterech kategoriach odbywał się do dnia dzisiejszego rozwój ludzkości – Wyższe Sterowanie przełożyło swoją drogę, stopniowo rozwijając ludzkość, dopóki nie doprowadziło jej do dzisiejszego stanu.
Jak już było powiedziane, lepsze dla nas – to przyjąć prawo rozwoju w swoje ręce i pod swoje sterowanie, gdyż wtedy pozbawimy siebie wszelkiego cierpienia, które rozwijająca się historia szykuje nam od dnia dzisiejszego w przyszłość.
Zgodnie z tym zbadamy i przeanalizujemy te cztery kategorie, żeby wyjaśnić, co one dały nam do dnia dzisiejszego, i aby z tego zrozumieć, na jaką pomoc z ich strony możemy liczyć.
Praktyczne trudności w ustawieniu „prawdy”
Kiedy rozpatrujemy pozytywne właściwości teoretycznie, rzecz jasna nie ma u nas właściwości lepszej niż „prawda”. Przecież to błago, któremu daliśmy określenie wyżej, biorąc pod uwagę istniejącą zależność pomiędzy indywiduum i społeczeństwem, kiedy indywiduum oddaje i całkowicie wykonuje nałożoną na niego funkcję w stosunku do całego społeczeństwa, i otrzymuje od społeczeństwa swoją część sprawiedliwie – wszystko to nic innego jak „prawda”. W niej zawsze istnieje potrzeba, gdyż w praktyce ta jakość zupełnie nie przejmuje się społeczeństwem. W praktyce, ten brak prawdy określa się nią samą. Jest tu jakaś wada lub faktor, nie pozwalający społeczeństwu czynić go, i trzeba wyjaśnić, co on sobą przedstawia. Jeżeli prowadzić głębokie badania praktycznej wagi wspomnianej prawdy, to obowiązkowo zostanie wyjaśnione, że jest ona mglista i tak bardzo skomplikowana, że człowiek zupełnie nie jest może zobaczyć jej.
Przecież prawda zobowiązuje nas zrównać wszystkie indywidua w społeczeństwie, żeby każdy otrzymał swoją część, zgodnie z włożonym własnym wysiłkiem, nie mniej i nie więcej. I jest to jedyna realna osnowa, w którą nie trzeba wątpić. Przecież jest jasne, że działania każdego, kto chce wyciągnąć korzyść dla siebie z wysiłku przyjaciela, sprzeciwia się zdrowemu rozsądkowi i kategorii prawdy, o której idzie mowa.
Lecz w jaki sposób mamy przedstawić to sobie, żeby móc zrozumieć tę kategorię prawdy tak, żeby było to przyjęte w całym społeczeństwie? Na przykład, jeżeli obejrzeć pytanie opierając się na widocznej dla wszystkich pracy, czyli odpowiedniej liczby odpracowanych godzin, i zobowiązać wszystkich pracować jednakową liczbę godzin, kategoria prawdy nam jednak nie otworzy się. Co więcej, z dwóch stron jest tu otwarte kłamstwo: od strony fizycznego stanu pracownika i od strony jego moralnego stanu.
Jest absolutnie naturalnym, że niemożliwe jest, by wszyscy pracowali jednakowo. Zawsze znajdzie się taki, kto na skutek własnej słabości przykłada w ciągu godziny pracy wysiłku o wiele więcej, niż jego przyjaciel w ciągu dwóch godzin lub jeszcze dłużej.
Istnieje i psychologiczny problem, gdyż wielki leniuch zgodnie z naturą, również w ciągu godziny przykłada wysiłku więcej, niż jego przyjaciel w ciągu dwóch lub więcej godzin. A z punktu widzenia kategorii absolutnej prawdy, nie możemy w celach zabezpieczenia życiowo niezbędnego zobowiązać jedną część społeczeństwa przykładać wysiłki większe, niż przykłada reszta.
I w praktyce wychodzi, że silni z natury członkowie społeczeństwa, otrzymują wygodę od wysiłków innych, i świadomie eksploatują ich, co wstępuje w przeciwieństwo do kategorii „prawda”. Przecież oni sami przykładają niewielkie wysiłki, w porównaniu do słabego lub leniwego członka społeczeństwa.
A jeżeli jeszcze przyjmiemy pod uwagę naturalne prawo „naśladować za większością”, to taki rodzaj prawdy, kiedy za osnowę przyjęto faktyczną ilość godzin pracy, jest niewykonalny dlatego, że słabi i leniwi zawsze przedstawiają sobą większość w społeczeństwie, i oni nie pozwolą silnym, których jest mniejszość, wykorzystać ich siłę i wysiłki.
W ten sposób jest jasne, że wspomniana osnowa przedstawiająca sobą wysiłki indywiduum, biorąc pod uwagę warunki, które pokazuje kategoria prawdy, po stronie której jest większość społeczeństwa, jest praktycznie nierealna, gdyż nie może być poddana sprawdzeniu i ocenie sama zasada. I wychodzi, że w kategorii prawda nie ma praktycznej możliwości być decydującym faktorem, określającym drogi indywiduum i społeczeństwa. W niej nie ma tego, co może całkowicie zabezpieczyć poziom życia w końcowym naprawieniu świata.
Co więcej, są jeszcze większe trudności niż te, o których mówimy, ponieważ nie ma prawdy bardziej jasnej niż w samej przyrodzie. A według przyrody każdy człowiek odczuwa siebie w świecie Stwórcy jedynym właścicielem, uważając, że wszyscy i wszystko stworzone jest tylko dla niego, żeby ulżyć i polepszyć jego życie do takiego stopnia, że nie odczuwa żadnego zobowiązania ze swojej strony dawać cokolwiek w zamian.
Krótko mówiąc, przyroda każdego człowieka – wykorzystać życie wszystkich stworzeń w świecie dla własnej wygody. A wszystko, co on daje bliźniemu, daje tylko wyłącznie z przymusu. Lecz wtedy w tym jest wykorzystanie bliźniego, po prostu czyni się to z wielką chytrością, żeby przyjaciel nie odczuł tego i ustąpił mu.
Sens powiedzianego jest w tym, że przyroda każdej gałęzi bliska do swojego korzenia. I ponieważ dusza człowieka wychodzi od Stwórcy, Jedynego i wszystko należy do Niego, to i człowiek, który bierze w Nim swój początek odczuwa, że wszystkie stworzenia świata powinny znajdować się pod jego władzą i stworzone dla jego własnej wygody. I jest to bezwzględne prawo.
A cała różnica ludzi – wyłącznie w wyborze. Jeden wybiera wykorzystanie stworzeń dla osiągnięcia ziemskich nasłodzeń, inny dla osiągnięcia władzy, a trzeci dla osiągnięcia szacunku. Co więcej, jeżeliby to nie kosztowało ogromnych wysiłków, to każdy zgodziłby się wykorzystać pokój dla osiągnięcia wszystkiego razem: i bogactwa, i władzy, i szacunku – jednak zmuszony jest wybierać zgodnie ze swoimi możliwościami i zdolnościami.
I prawo to można nazwać „prawem jedności”, które mieszka w sercu człowieka. I nikt nie może uniknąć jego wpływu, każdy otrzymuje swoją część, wielki jest zgodnie ze swoją wielkością, mały zgodnie ze swoją małostkowością.
Lecz wskazane prawo pojedynczości, istniejące w przyrodzie każdego człowieka, nie jest ani dobre ani złe, gdyż ono jest przyrodzoną realnością, i jest w nim prawo na istnienie, tak samo jak i w każdej części stworzenia. I nie ma najmniejszej nadziei na to, żeby odmienić go lub chociażby odrobinę zmniejszyć jego działanie, tak samo jak nie ma nadziei na to, żeby zlikwidować cały ród ludzki. I zgodnie z tym, my absolutnie nie będziemy krzywdzić duszy, jeżeli powiemy o tym prawie, że ono przedstawia sobą absolutną prawdę.
I jak w ogóle możemy przekonać indywiduum, obiecując mu równość ze wszystkimi częściami społeczeństwa, kiedy całe pragnienie indywiduum, to wznieść się wyżej nad całe społeczeństwo? Przecież po wszystkim tym powiedzianym nie ma wątpliwości w tym, że w przyrodzie ludzkiej nie ma nic bardziej dalekiego od tego.
I tak wyjaśniliśmy, że zgodnie z kategorią „prawda”, zupełnie nierealne jest uczynienie szczęśliwym jak życie indywiduum, tak i życie społeczeństwa w takiej mierze, żeby było przyjęte przez wszystkich i wszyscy z tym całkowicie się zgodzili, jak to powinno być w końcowym naprawieniu.
Wykorzystanie w sterowaniu innych kategorii, zamiast kategorii „prawda”
A teraz zwrócimy się do pozostałych trzech kategorii: miłosierdzia sprawiedliwości i pokoju, które na pierwszy rzut oka nie były stworzone początkowo, a były powołane, by podtrzymać prawdę, która jest bardzo słaba w naszym świecie. Stąd historia rozwoju rozpoczęła swój powolny stopniowy ruch do ułożenia życia społeczeństwa.
Teoretycznie, wszyscy członkowie społeczeństwa zgodzili się i bezwzględnie przyjęli na siebie sterowanie prawdy, lecz w praktyce zachowali się zupełnie inaczej, przeciwnie do niej, nie tak jak było umówione. I od tej pory prawdzie przypadł los – być wykorzystaną przez najbardziej zakłamanych ludzi, i nie znajdziesz jej pośród słabych lub średnich, pośród sprawiedliwych, tak żeby mogli oni oprzeć się o jej pomoc, nawet na najmniejszym poziomie.
I ponieważ nie mogli zachowywać się w społeczeństwie zgodnie z kategorią prawdy, powiększyła się liczba słabych i eksploatowanych. Stąd i rozwinęły się, stając się działające w życiu społeczeństwa, kategorie miłosierdzia i sprawiedliwości, ponieważ osnowa istnienia społeczeństwa zobowiązuje silnych i tych, kto ma powodzenie, pomagać słabym, żeby nie przynosić krzywdy społeczeństwu w całości. I dlatego odnosili się do nich łagodnie, czyli z miłosierdziem i współczuciem.
Lecz przyroda rzeczy jest taka, że w takich warunkach liczba słabych powiększa się do takiego poziomu, że oni przedstawiają sobą zagrożenie dla silnych, co doprowadza do sprzeczek i kłótni. I to posłużyło jako przyczyna do objawienia w świecie kategorii „pokój”. Tak, że wszystkie te kategorie: miłosierdzie, sprawiedliwość i pokój – urodziły się i otrzymały swój rozwój na skutek słabości kategorii prawdy.
Ona doprowadziła do podziału społeczeństwa na dwie grupy. Jedni z nich przyjęli za osnowę kategorię miłosierdzia współczucia, czyli ofiary dla innych części swojego majątku, a inni kategorię prawda, czyli zasadę: „moje jest moje, a twoje jest twoje”.
Mówiąc prosto, te dwie grupy można podzielić na budowniczych i niszczycieli. Budowniczowie to ci, którzy dbają o błago społeczeństwa i są gotowi dla tego podzielić się z innymi swoim majątkiem.
Tym, kto według swojej natury jest skłonny do zniszczenia, jest wygodna kategoria prawdy, czyli zasada moje-moje, a twoje-twoje. Według swojej natury oni są niszczycielami i wolą ochronić swój majątek nie będąc gotowymi na żadne ofiary dla innych, nawet wtedy, kiedy to grozi istnieniu społeczeństwa.
Nadzieja na pokój
Kiedy zewnętrzne warunki doprowadziły te dwie grupy do przeciwieństwa i wyniknęło zagrożenie ich istnienia, w społeczeństwie pojawili się „budowniczowie pokoju”. Oni odrzucili siłę agresji i proponowali nowe, sprawiedliwe z ich punktu widzenia zasady życia społeczeństwa – zasady współistnienia.
Jednak ci budowniczowie pokoju, którzy objawili się po wszystkich kłótniach, wychodzą z reguły z grupy „niszczycieli”, którzy trzymają się prawdy, zasady „moje-moje, twoje-twoje”. I to dlatego, że oni będąc silnymi i zaradnymi, ze względu na samo stwierdzenie, zawsze są gotowi zaryzykować nawet życiem swoim i całego społeczeństwa, jeżeli społeczeństwo nie zgadza się z ich zdaniem.
Za to „budowniczowie”, którzy trzymają się współczucia i miłosierdzia, dla których główne jest własne życie i życie społeczeństwa, nie są gotowi narazić na niebezpieczeństwo siebie i społeczeństwo ze względu na to, żeby zmusić społeczeństwo zgodzić się z ich punktem widzenia, ponieważ oni są zawsze słabą stroną społeczeństwa, mając przezwiska bojaźliwych i małodusznych. I jest zrozumiałe, że zawsze odważni i ryzykujący trzymają górę, i dlatego naturalnym jest, że budowniczowie pokoju wyszli ze środowiska „niszczycieli”, a nie „budowniczych”.
Z powiedzianego widać, jak nadzieja na pokój, którego z taką niecierpliwością pragnie całe nasze pokolenie, nie przedstawia żadnej wartości ani od strony podmiotu, ani od strony obiektu.
Przecież podmiotem są budowniczowie pokoju, jak w naszym pokoleniu tak i w każdym z pokoleń, innymi słowy ci, w czyich siłach jest ustanowić pokój na całym świecie, ponieważ oni raz i na zawsze stworzeni z takiego ludzkiego materiału, który my nazywamy „niszczyciele”, i są trzymającymi się prawdy, czyli pragnący podstawą pokoju uczynić zasadę: „moje-moje, a twoje-twoje”.
Rzecz jasna, że ci ludzie trzymają się swojego zdania do takiego stopnia, że są gotowi narazić na niebezpieczeństwo swoje życie i życie społeczeństwa w całości. I to zawsze daje im siłę otrzymać zwycięstwo nad tym ludzkim materiałem, którym są „budowniczowie” wspierający miłosierdzie i współczucie, którzy są gotowi podzielić się swoim ze względu na błago innych w celu utrzymania pokoju, gdyż oni są bojaźliwi i małoduszni.
I wyjaśnia się, że żądanie prawdy i zniszczenia świata jest to jedno i to samo, a potrzeba w miłosierdziu i budowa świata przedstawiają sobą również jedno i to samo. I dlatego zupełnie nie można utrzymywać nadziei na to, że niszczyciele utrzymają pokój.
Nie ma żadnej wartości w nadziei na pokój ze strony obiektu, czyli od strony samych warunków istnienia świata, gdyż jeszcze nie ma stworzonych warunków dla szczęśliwego życia indywiduum i społeczeństwa zgodnie z kategorią prawda, której tak pragną budowniczowie świata. Przecież zawsze będzie istnieć mniejsza, lecz bardzo ważna część społeczeństwa, która jest niezadowolona z proponowanych warunków, jak to pokazaliśmy wyżej, mówiąc o słabości kategorii prawdy. I one zawsze są gotowym materiałem dla nowych budowniczych świata, pokolenia których będą zmieniać się w nieskończoność.
Pokój dla określonego społeczeństwa i pokój dla całego świata
Nie należy dziwić się temu, że ja łączę pojęcia pokoju w jednym społeczeństwie i pokoju w całym świecie, ponieważ w rzeczywistości nie osiągnęliśmy tego poziomu, że cały świat uważa się jako jeden naród, jedno społeczeństwo, czyli każdy człowiek w świecie na skutek tego, że zabezpiecza swoje istnienie kosztem całej ludzkości, zmuszony służyć jemu i dbać o błago całego świata.
Wyżej udowodniliśmy absolutną zależność indywiduum od swojego społeczeństwa, porównując go z małym mechanizmem koła w urządzeniu. Przecież życie i błago indywiduum zależą od tego samego społeczeństwa, i w ten sposób błago społeczne i błago indywidualne jest to jedno i to samo. Sprawiedliwym jest i odwrotne. Zgodnie z tym, w tej mierze, w jakiej człowiek podporządkowany jest dbaniu o własne błago, on bezwzględnie staje się podporządkowany i społeczeństwu. I jaki jest krąg tego społeczeństwa? On określa się tą przestrzenią, od której indywiduum otrzymuje niezbędne. I na przykład, w czasach starożytnej historii ten krąg określany był kręgiem jednej rodziny. Innymi słowy, człowiek nie potrzebuje żadnej innej pomocy, jak tylko od członków swojej rodziny, i wtedy nie był uzależniony od nikogo oprócz członków rodziny.
W późniejszych czasach, kiedy rodziny łączyły się i mieszkały w niewielkich miasteczkach, człowiek był zależny od swojego miasta. A później, kiedy miasta łączyły się w kraje, błago człowieka zaczęli zabezpieczać wszyscy mieszkańcy kraju, i w ten sposób on stał się zależny od mieszkańców całego kraju.
Tak samo i w naszym pokoleniu, błago każdego człowieka zabezpieczane jest przez wszystkie kraje świata. I w tej samej mierze, człowiek bezwzględnie zależy od całego świata, podobnie do kółka w urządzeniu.
Zgodnie z tym, nie ma możliwości ustawienia dobrego i szczęśliwego porządku drogą pokoju w jednym kraju, dopóki tego nie będzie w każdym kraju świata i odwrotnie. Ponieważ w naszych czasach kraje są już powiązane jeden z drugim zabezpieczeniem życiowych potrzeb, tak jak wcześniej członkowie rodziny, to nie należy więcej mówić o sprawiedliwych drogach, obiecujących pokój jednemu krajowi lub jednemu narodowi i zajmować się ich poszukiwaniami. Trzeba szukać dla całego świata. Przecież błago i zło każdego człowieka w świecie, zależy od miary błaga każdego indywiduum w całym świecie.
I bez względu na to, że praktycznie jest to wiadomo i w wystarczającej mierze jest to odczuwalne, razem z tym ludzkość jeszcze nie uświadamia sobie tego w należyty sposób. A dlaczego? Dlatego że zgodnie z procesem rozwoju w przyrodzie, działanie wyprzedza uświadomione zjawisko. I wyłącznie rzeczywistość udowadnia wszystko i popycha ludzkość do przodu.
W rzeczywistości cztery kategorie przeczą jedna drugiej
Cztery wspomniane kategorie: miłosierdzie i prawda, sprawiedliwość i pokój, które są obecne u każdego z nas w sposób szczególny i ukryty od innego, podzieliły się w naturze człowieka lub na skutek rozwoju, lub na skutek wychowania, i znajdują się w przeciwieństwie jedno do drugiego. Tak, że jeżeli my weźmiemy na przykład kategorię miłosierdzia w abstrakcyjnej formie, to zobaczymy siłę jej władzy zniewalającą resztę kategorii, czyli zgodnie z kategorią miłosierdzia, reszta kategorii po prostu nie ma miejsca w naszym świecie.
Miłosierdzie przedstawia sobą warunek: „moje-twoje i twoje-twoje”. Jeżeli cała ludzkość zachowywałaby się zgodnie z tą kategorią, to zniknęłoby całe piękno i wartość tego, co zawarte w kategorii prawda i sprawiedliwość. Przecież jeżeliby każdy według swojej natury był gotów oddać wszystko, co ma, bliźniemu, i nic nie otrzymywać od niego, to zniknąłby faktor – kłamać swojemu przyjacielowi.
I wtedy w zasadzie nie byłoby mowy o kategorii prawda, gdyż prawda i kłamstwo zależą jedno od drugiego. Przecież jeżeliby nie było w świecie kłamstwa, to nie istniałaby kategoria prawdy, nie mówiąc już o tym, że zniknęłaby i reszta kategorii, które pojawiły się wyłącznie dlatego, żeby wzmocnić prawdę na skutek obecnej w niej słabości.
Prawda jest to zasada, którą określa się jak: „moje-moje, a twoje-twoje”, i jest w przeciwieństwie z kategorią miłosierdzia, i zupełnie nie cierpi jej, jak zasada „pracować i pomagać bliźniemu” z punktu widzenia prawdy jest nieprawidłowa, gdyż to psuje człowieka, zmuszając go do eksploatowania bliźniego. A oprócz tego prawda stwierdza, że każdy powinien zbierać i oszczędzać na „czarny dzień”, żeby nie być zmuszonym być obciążeniem dla bliźniego w ciężkich czasach.
I oprócz tego nie ma człowieka, który nie miałby rodziny lub spadkobiercy jego majątku, którzy zgodnie z zasadą prawdy mają przed resztą prawo priorytetu. I w naturalny sposób wychodzi, że rozdający swój majątek innym występuje jako kłamca w stosunku do swojej rodziny i spadkobierców, jeżeli nic im nie pozostawia.
Pokój i sprawiedliwość również przeciwne jedno drugiemu, ponieważ dlatego żeby ustawić pokój, w społeczeństwie powinna być przestrzegana określona liczba warunków, które pozwalają rozumnym i energicznym wzbogacić się, a leniwym i niepraktycznym być biednymi. W ten sposób energiczny otrzymuje swoją dolę, jak również dolę swojego bliźniego – leniwego, nasładzając się lepszym życiem, dopóki u leniwych i niepraktycznych nie pozostaje nawet na podstawowe potrzeby i nie staną się oni nędzarzami.
I jest zrozumiałym, jest niesprawiedliwym tak ciężko karać leniwych i niepraktycznych, którzy przecież nikogo nie obrabowali. W czym jest grzech i przestępstwo tych nieszczęśliwych, jeżeli wyższe sterowanie nie napełniło ich sprytem i rozumem? Czy za to karać ich cierpieniem, które jest cięższe od śmierci? Więc jeżeli sprawiedliwość jest warunkiem ustanowienia pokoju, to pokój sprzeciwia się sprawiedliwości.
I sprawiedliwość sprzeciwia się pokojowi, gdyż jeżeli ustawić porządek podziału majątku zgodnie z zasadą sprawiedliwości, czyli przekazać leniwym i niepraktycznym znaczne wartości – silni i ci, którzy mają inicjatywę, nie będą znać pokoju i odpoczynku, dopóki nie zaprzeczą tej praktyce, podporządkowującej słabym silnych i energicznych, i eksploatującą ich, i dlatego nie ma żadnej nadziei na pokój w społeczeństwie, bo przecież sprawiedliwość jest sprzeczna z pokojem.
Działanie właściwości pojedynczości w egoizmie – zburzenie i unicestwienie
W ten sposób widać, jak właściwości znajdujące się w nas spotykają się i walczą jedne z drugimi, nie tylko pomiędzy oddzielnymi grupami, lecz i w każdym człowieku. Cztery kategorie znajdujące się w nim, panują jednocześnie lub na zmianę, i prowadzą pomiędzy sobą taką walkę, że zdrowy rozsądek nie może ustawić porządku i doprowadzić do pełnej zgody.
I prawdę mówiąc, źródłem całej mnogości zmieszania w nas jest nic innego, jak właściwość „pojedynczości”, obecna w każdym z nas w większej lub mniejszej mierze.
I chociaż wyjaśniliśmy, że w nim jest założony wysoki, piękny i wielki sens, gdyż właściwość ta dana jest nam wprost od Stwórcy – Jedynego, będącego korzeniem wszystkich stworzeń, lecz razem z tym, kiedy to odczucie pojedynczości łączy się z naszym wąskim egoizmem, działanie jego staje się tak niszczycielskim, że stało się ono źródłem wszystkich cierpień świata, jak w przeszłości tak i w przyszłości.
I jak powiedziano, nie ma żadnego człowieka w świecie wolnego od tej właściwości, a cała różnica pomiędzy ludźmi określa się wyłącznie zdolnością jej wykorzystania: dla zadowolenia sercowych pragnień, osiągnięcia władzy lub szacunku – właśnie tym dzielą się stworzenia pomiędzy sobą.
Jednak wspólne pomiędzy wszystkimi stworzeniami świata jest to, że każdy z nas pragnie wykorzystać resztę ze względu na własna wygodę, stosując wszystkie posiadane przez niego środki, i zupełnie nie bierze pod uwagę, że buduje on swoje na zniszczeniu tego, co jest u bliźniego.
I nieważne jakie wytłumaczenie każdy wymyśli dla siebie, ponieważ „pragnienie panuje nad myślą”, a nie myśl nad pragnieniem. I jeszcze rzecz w tym, że im większy i wyjątkowy jest człowiek, tym bardziej i ostrzej odczuwa swoją pojedynczość.
Wykorzystanie pojedynczości jako środka rozwoju indywiduum i społeczeństwa
A teraz spróbujmy wyjaśnić, jakie są warunki, które w końcu będą przyjęte poprzez ludzkość z nadejściem pokoju w całym świecie, spróbujmy dowiedzieć się, w czym jest zawarta pozytywna siła tych warunków, która zabezpiecza szczęśliwe życie indywiduum i społeczeństwu, jak również, co przedstawia sobą gotowość człowieka – w końcu zechcieć przyjąć na siebie wykorzystanie tych szczególnych warunków.
Lecz powróćmy do pojedynczości w sercu każdego człowieka, która budzi życzenie pochłonąć wszystkich i wszystko ze względu na siebie. Korzeń wychodzi z pojedynczości Stwórcy i przeciągnięty jest do ludzi będących Jego gałęzią.
Tu wynika pytanie potrzebujące odpowiedzi: dlaczego to odczucie otwiera się w nas w tak zepsutej formie, że staje się osnową wszystkiego krzywdzącego i niszczącego w świecie? I jak Źródło rodzące wszystko żywe, przedłużając się, obraca się w źródło wszystkich zniszczeń? I niemożliwym jest pozostawienie tego pytania bez odpowiedzi.
A rzecz w tym, że w pojedynczości są dwie strony. Jeżeli patrzeć na nią z punkty widzenia Stwórcy, czyli z punku widzenia osiągnięcia podobieństwa Jego pojedynczości, to ona wyłącznie pobudza oddawanie bliźniemu, ponieważ taka jest właściwość Stwórcy, w którym nie ma właściwości otrzymywania, gdyż w niczym On nie ma braku i nie potrzebuje otrzymywania czegokolwiek od swoich stworzeń. Dlatego i pojedynczość będąca w nas przedłużeniem właściwości Stwórcy, zobowiązana zrealizować się w nas w formie „oddawania bliźniemu”, altruistycznie, a nie egoistycznie, w „otrzymywaniu dla siebie”.
Z innej strony, czyli z punku widzenia praktycznego działania w nas tej właściwości widzimy, działa ona w zupełnie przeciwny sposób, wyłącznie jako otrzymywanie ze względu na siebie, egoizm, czyli jako życzenie być najbogatszym i znanym – jedynym w świecie. I w ten sposób, te dwie strony przeciwne jedna drugiej i dalekie jedna od drugiej jak wschód od zachodu.
W tym znajdujemy odpowiedź na postawione pytanie – w jaki sposób ta pojedynczość, która wychodzi od Stwórcy, Źródła życia na ziemi, objawia się w nas jako źródło zniszczenia? Odbywa się to dlatego, że wykorzystujemy ten drogi środek z przeciwnym zamiarem – otrzymujemy ze względu na siebie.
Pojedynczość nigdy nie będzie działać w nas jako oddawanie bliźniemu, altruistycznie. Przecież nie można odrzucić tego, że są pośród nas ludzie, w których pojedynczość działa w formie oddawania bliźniemu. Oni oddają swój majątek i swoje osiągnięcia na błago społeczeństwa, itd.
Jednak są to dwie strony jednego medalu, i mówią one wyłącznie o dwóch punktach widzenia stworzeń, doprowadzających do doskonałości. Rozpoczynając od stadium poprzedzającego zarodzenie, stworzenie wznosi się i stopniowo wchodzi po schodkach rozwoju od jednego poziomu do drugiego, bardziej wysokiego od niego, aż do jeszcze bardziej wysokiego, dopóki nie osiągnie swojego najwyższego przeznaczenia – początkowo założonej doskonałości, w której pozostaje na wieki.
A kolejność rozwoju tych dwóch punktów widzenia jest taka:
Jednak ten czas, w którym znajdujemy się, jest już tak rozwinięty, że stanął wyżej nad wieloma poziomami. On wzniósł się nad niższym poziomem, którym jest wspomniany drugi poziom pojedynczości, i realnie zbliżył się do pierwszej strony. I dlatego są pośród nas ludzie, którzy wykorzystują swoją pojedynczość w formie „oddać bliźniemu”, lecz ich jeszcze jest bardzo mało, gdyż my znajdujemy się jeszcze w środku drogi rozwoju.
I kiedy osiągniemy najwyższy punkt drabiny, wszyscy będziemy korzystać z naszej pojedynczości wyłącznie w formie „oddać bliźniemu”, i nigdy więcej się nie zdarzy, żeby ktokolwiek wykorzystał to ze względu na siebie. Zgodnie z powiedzianym, znaleźliśmy możliwość spojrzenia na warunki życia ostatniego pokolenia, kiedy nastąpi pokój w całym świecie, cała ludzkość osiągnie najwyższy punkt pierwszej strony i będzie wykorzystywać swoją pojedynczość wyłącznie w formie oddawania bliźniemu, a nie dla otrzymywania ze względu na siebie.
I powinniśmy skopiować formę tego życia w tej mierze, żeby była ona dla nas etalonem, i weszła w naszą świadomość w przychodzących falach naszego życia. Możliwe, że warto i nawet należy w naszym pokoleniu dokonać próby upodobnić się do takiej formy życia.
Warunki życia ostatniego pokolenia
W pierwsze kolejności każdy powinien dobrze zrozumieć i wyjaśnić swojemu bliskiemu otoczeniu, że pokój w społeczeństwie jest to pokój w państwie i pokój na planecie, całkowicie połączony. A dopóki prawa społeczeństwa nie zadawalają wszystkich, i pozostaje mniejszość niezadowolona sterowaniem państwa, ono wychodzi spod władzy państwa i potrzebuje zmiany rządu.
Jeżeli w tej mniejszości nie ma wystarczających sił do otwartej walki twarzą w twarz z państwową władzą, istnieje droga obejścia – obalić ją, na przykład skłócić dwa państwa i doprowadzić ich do wojny, bo przecież zupełnie naturalnym jest, że podczas wojny dołączy się wielu niezadowolonych, i wtedy pojawi się w nich nadzieja osiągnąć większość dla zmiany rządu i zorganizować nowe, wygodne dla siebie sterowanie. Tak, że pokój dla indywiduum jest faktorem wprost wpływającym na pokój w państwie.
Oprócz tego, jeżeli weźmiemy pod uwagę tę część społeczeństwa, dla której wojna jest specjalnością i nadzieją na wzrost w karierze, czyli profesjonalnych wojskowych, którzy przedstawiają sobą posiadającą przewagę mniejszość społeczeństwa, i dodamy do nich tę mniejszość, która jest niezadowolona z istniejącego prawa, to otrzymamy zawsze istniejącą przeważającą większość, pragnącą wojny i przelania krwi.
A ponieważ pokój na planecie i pokój w oddzielnym państwie zależą od siebie, to nawet tę część mieszkańców państwa, która w danym momencie jest zadowolona z istniejącego stanu, czyli mądrych i zaradnych, poważnie niepokoi bezpieczeństwo własnego życia, na skutek napięcia wychodzącego od wszystkich zniszczeń znajdujących się pod nimi. Tak, że jeżeliby rozumieli wartość pokoju, to bezwzględnie byliby zadowoleni przyjąć styl życia ostatniego pokolenia, gdyż czego nie oddasz ze względu na uratowanie duszy?
Cierpienia w porównaniu z nasłodzeniem przy otrzymywaniu ze względu na siebie
Jeżeli spojrzymy i dobrze zorientujemy się we wspomnianym zamyśle, to zobaczymy, że cała trudność jest w niezbędności zmiany naszej natury, z życzenia otrzymywać ze względu na siebie, na życzenie oddawać bliźniemu, gdyż one przeciwne są jedna drugiej.
Jednak na pierwszy rzut oka zamysł wydaje się fantastyczny, gdyż jest on powyżej natury człowieka. Ale jeżeli zagłębić się, zrozumiemy, że całe przeciwieństwo pomiędzy otrzymywaniem ze względu na siebie i oddawaniem bliźniemu, to nic innego jak zwykła psychologia, gdyż w praktyce swoimi działaniami oddajemy bliźniemu bez otrzymywania jakichkolwiek błogości dla siebie.
Otrzymywanie ze względu na siebie, bez względu na to, że przedstawia się nam w różnych formach, takich jak panowanie nad majątkiem, i wszystko to, co jest pragnieniem serca, oczu i żołądka, określa się jednym słowem – nasłodzenie. Tak, że istota otrzymywania ze względu na siebie, którego pragnie człowiek, jest to nic innego jak życzenie otrzymywać nasłodzenie.
A teraz wyobraźcie sobie, jeżeli zebrać wszystkie nasłodzenia, które otrzymuje człowiek w ciągu siedemdziesięciu lat swojego życia z jednej strony, i całe cierpienie i gorycz, którą on przynosi sobie z drugiej strony, jeżeli to wszystko znajdowałoby się u niego przed oczami, to on wybrałby – nie urodzić się w ogóle.
A jeżeli tak, to co wygrywa człowiek w naszym świecie, jeżeli na przykład w ciągu swojego życia osiąga dwadzieścia procent nasłodzenia w porównaniu do osiemdziesięciu procent cierpienia? Przecież jeżeli porównać jedno z drugim, to pozostaje sześćdziesiąt procent cierpienia bez jakiejkolwiek rekompensaty.
Jednak wszystko powiedziane – jest to indywidualne obliczenie, kiedy człowiek pracuje ze względu na siebie. A przy obliczeniu na skalę światową, on czyni więcej niż otrzymuje na swoje istnienie i dla własnego nasłodzenia. I jeżeli zamiar z otrzymywania zmienić na oddawanie, człowiek będzie otrzymywać nasłodzenie w całej mierze od tego, co uczynił, bez nieskończonego cierpienia.