Naukowe badanie pożytku i niezbędności pracy dla Stwórcy na doświadczalnej osnowie.
„I wilk będzie żyć obok baranka, i tygrys będzie leżeć z koźlęciem, i byk i młody lew, i wół będą razem, i mały chłopiec będzie kierować nimi”. (Prorok Jeszajachu, 11)
„ I nastąpi tego dnia: Pan znowu, po raz drugi, przeciągnie rękę swoją, żeby zawrócić tych z narodu swojego, którzy zostali w Asyrii i Egipcie, w Patrosie i Kuszaje, w Ejlamie i Szynarkie, w Chamatie i na wyspach morza”. (Babiloński Talmud, Traktat Okcyn)
Powiedział rabi Szymon ben Chałafta: „Nie uznał Stwórca niezbędnym dać innego błogosławieństwa Izraelowi, oprócz pokoju, jak powiedziano: „I dał Stwórca siłę narodowi swojemu, błogosławiąc go pokojem.”
Po tym, jak w poprzednich pozycjach wyjaśniłem ogólną formę służenia dla Stwórcy, istotą której – nic innego jak miłość do bliźniego, co praktycznie można określić jako „oddawanie bliźniemu”.
I można powiedzieć, że okazanie dobra bliźniemu staje się praktyczną częścią przejawienia miłości do niego. I dlatego miłość do bliźniego można określić jako „oddawanie bliźniemu”, co najbliższe do jej treści, i istnieje, żeby pomoc nam i nie zapominać o zamiarze.
I po tym, jak przekonaliśmy się o prawidłowości tej metody pracy dla Stwórcy, powinniśmy sprawdzić, czy opiera się nasza praca tylko na wierze, bez żadnej naukowej osnowy, czy istnieje w tym celu również i doświadczalna osnowa, czego ja chcę dowieść w tym artykule.
Na początku, oczywiście, powinienem dobrze przedstawić sam temat. Kim jest On, który przyjmuje naszą pracę?
Nie jestem wielbicielem formalnej filozofii i nienawidzę wszelkich rodzajów badań przeprowadzonych na teoretycznej osnowie, i, jak wiadomo, większość ludzi mojego pokolenia jest zgodna w tym ze mną, dlatego że zbyt wiele wypróbowaliśmy w tym obszarze. I wiadomo, że jeżeli jest chwiejąca się osnowa, to przy najmniejszym ruchu runie cała budowa. I dlatego nie piszę tu ani jednego słowa nie przechodzącego przez sprawdzenie doświadczeniem – zaczynając od prostego uświadomienia, w związku z którym nie ma rozbieżności, dalej poruszając się i otrzymując dowody analityczną drogą (drogą podziału na składowe) i do poznania najwyższych obiektów. Uwzględniając to, pójdziemy drogą syntezy (drogą połączenia i współdziałania takich metod jak analogia, porównanie i praktyka) i pokażemy, w jaki sposób proste uświadomienie pozwala potwierdzić pracę dla Stwórcy w praktyce.
Każdy zdrowo myślący człowiek, patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, znajdzie w niej dwa przeciwieństwa. Kiedy patrzymy na stworzenie z punktu widzenia jego istnienia i przeżycia, to rzuca się w oczy stałe sterowanie, głębokość mądrości i stopień zdolności, które przewyższają wyobrażenie, jak w odniesieniu do całej rzeczywistości, tak i jej części.
Weźmiemy na przykład istnienie rodu ludzkiego. Miłość do dzieci i nasłodzenie z bycia rodzicami staje się główną przyczyną rodzenia dzieci. I przyczyna ta jest bardzo ważna dlatego, żeby cały porodzony przez nią system doskonale radził sobie ze swoją rolą.
Kropla-nosiciel istoty ojca, lokuje się przyrodą w bezpieczne, z wielką mądrością stworzone do powstania życia, miejsce, gdzie dzień w dzień, w ścisłej mierze otrzymuje wszystko niezbędne. Przyroda zatroszczyła się także i o stworzenie zadziwiającej kołyski w brzuchu matki, gdzie nikt nie może uczynić krzywdy nowemu życiu. I pielęgnuje je z mistrzostwem artysty, nie pozostawiając bez opieki ani na sekundę, dopóki nowe życie nie nabierze wystarczająco sił dla wyjścia w nasz świat, i wtedy przyroda daje mu na krótki czas siły i męstwo, których wystarcza na zniszczenie otaczających go ścian, i wówczas, jak doświadczony bohater obyty w bitwach, niszczy przeszkodę i przychodzi na świat.
Lecz i wówczas przyroda nie odwraca się od niego, a jak miłosierna matka troskliwie przekazuje go z oddaniem kochającym, ojcu i matce, którym można powierzyć teraz troskę o nowe życie, i którzy będą sprawować opiekę nad nim cały ten czas, dopóki jeszcze słaby on, do tej pory, aż nie podrośnie i nie będzie mógł troszczyć się o siebie sam i obchodzić się własnymi siłami.
I tak samo jak i o człowieka, przyroda troszczy się o wszystkie rodzaje stworzeń: zwierzęta, rośliny i nieżywy poziom stworzenia. I czyni to rozumnie i miłosiernie, żeby zabezpieczyć i samo ich istnienie, i przedłużenie rodu.
Jednak jeżeli spojrzeć z punktu widzenia otrzymywania niezbędnego dla przeżycia i przystosowania do istnienia w tej realności, to rzuca się w oczy nieład i duża plątanina, jak gdyby nie było żadnego sterującego, żadnego nadzoru, i każdy robi to, co chce, i każdy buduje własne powodzenie na nieszczęściu drugiego, i grzesznicy nabrali siły, a sprawiedliwi poniżeni bez litości.
I wiedz, że ta sprzeczność, widoczna każdemu wykształconemu i odczuwającemu człowiekowi, interesowała ludzkość jeszcze w czasach starożytnych. I istniały liczne metody usprawiedliwiające te dwie sprzeczności w sterowaniu przyrody, istniejące w jednym świecie.
To bardzo stara teoria. Wychodząc z tych rzucających się w oczy sprzeczności, nie znajdując żadnych sposobów, by jakoś wygładzić je, doszli do ogólnego wniosku, że Stwórca twardo steruje stworzonym przez Niego istnieniem – tak, że nic nie wyślizguje się Mu, i nie ma u Niego ani rozumu, ani uczuć.
I wychodząc z tego, chociaż wymyśla On i steruje istnieniem rzeczywistości z wielką mądrością, godną wszelkiego zdziwienia, lecz u Niego samego nie ma rozumu i nie według rozumu uczynił to, ponieważ, jeżeli u Niego byłby rozum i uczucia, oczywiście nie dopuściłby do takiego nieładu w zdobywaniu środków do istnienia w naszej rzeczywistości – bez miłosierdzia i litości dla cierpiących. I zgodnie z tym, nazwali tę teorię „Przyroda”, co oznacza sterowanie bez rozumu i uczucia. I dlatego też nie ma na kogo złościć się, do kogo modlić się, i przed kim usprawiedliwiać się.
Są tacy, którzy poszli dalej, ponieważ trudno im było zgodzić się z przypuszczeniem, że wszystkim steruje przyroda. Ponieważ widząc, że sterowanie bytem realności dochodzi do skutku z wielką mądrością, przewyższającą każdy szczyt ludzkiego umysłu, nie mogli zgodzić się z tym, że sterujący wszystkim tym sam pozostaje nierozumnym. Gdyż niemożliwym jest dać tego, czego nie ma u ciebie. I niczego nie możesz nauczyć drugiego, jeżeli sam jesteś głupcem.
I jak można powiedzieć o tym, kto zorganizował wszystko to w tak cudowny sposób, że On nie wiedział, co czyni, i wszystko wyszło w Nim przypadkowo, wtenczas jak wiadomo, że przypadek nie może dokonywać żadnych rozumnych działań. I co więcej – zapewnić wieczny porządek istnienia.
I dlatego doszli do drugiej teorii, zgodnie z którą istnieją dwaj sterujący: jeden – Stwórca, czyniący dobro, i drugi – Stwórca, czyniący zło.
I bardzo rozwinęli tę teorię, wzmacniając ją różnymi dowodami i przykładami.
To podejście wyniknęło z drugiego systemu „dwuwładzy”, kiedy oddzielili i wyodrębnili z powszechnych działań każde działanie samo z siebie, jak: siła, bogactwo, władza, piękno, głód, śmierć, nieszczęścia, itp. – i wyznaczyli nad każdym z nich specjalnego twórcę i zarządcę. I rozszerzyli to według swojego życzenia.
W ostatnim czasie, kiedy odzyskali ludzie mądrość i zobaczyli silniejszy związek pomiędzy wszystkimi częściami stworzenia, całkowicie odmówili idei wielobóstwa, i dlatego znowu pojawiło się pytanie o przeciwnościach, odczuwalne w Wyższym sterowaniu. I wtedy była wysunięta nowa teoria, polegająca na tym, że w rzeczywistości Stwórca i Sterujący rzeczywistością jest mądry i uczucia są Mu znane. Jednak z wysokości Jego wielkości, z którą nic się nie zrówna, nasz świat widzi On jako ziarno goryczy, i on nic nie znaczy w Jego oczach. I nie przystało Mu zajmować się takimi małymi detalami, i dlatego istnienie nasze jest tak bezładne, i każdy robi, co chce.
Jednocześnie z wyżej opisanymi teoriami istniały także religijne doktryny o Boskiej Jedyności, których tu nie rozpatruję, czyli chciałem tylko wskazać źródła różnych błędnych teorii i zadziwiających przypuszczeń, które, jak wiadomo, panowały i szeroko zostały rozprzestrzenione w różnych czasach i w różnych miejscach.
W taki sposób osnowa, na której są ustawione wszystkie wyżej wymienione teorie, zarodziła się i przyszła na świat z przeciwieństwa i sprzeczności pomiędzy dwoma rodzajami sterowania odczuwanymi w naszym świecie.
I wszystkie te teorie były przeznaczone dla niczego innego, jak dla przezwyciężenia tego głębokiego rozerwania i połączenia części w jedną całość.
Jednak cały świat działa jak ustalono, i to ogromne i straszne rozerwanie nie tylko nie maleje, a odwrotnie, przekształca się w okropną otchłań, bez widzialnego wyjścia z niej i nadziei na uratowanie. I patrząc na wszystkie wyżej opisane bezskuteczne próby, do których ludzkość uciekała się na przestrzeni kilku tysięcy lat do obecnych czasów, i które nie przyniosły pożytku, zadaję pytanie: Być może w ogóle nie ma sensu prosić u Stwórcy o naprawę tego rozerwania, dlatego że to główne naprawienie znajduje się w naszych rękach?
Wszyscy rozumiemy, uświadamiając także na prostym poziomie, że człowiek powinien żyć w społeczeństwie. Innymi słowy, bez społeczeństwa on nie może istnieć i zdobywać sobie środków do życia.
I zgodnie z tym, wyobraź sobie taki przypadek, kiedy, na przykład, widzimy, że jakiś samotny oddala się od towarzystwa w pustynne miejsce i żyje tam życiem pełnym nieszczęścia i cierpień, ponieważ według swojej słabości nie może sam zabezpieczyć swoich potrzeb. Przecież nie ma on żadnego prawa do złości na swój los i na Wyższe sterowanie. I jeżeli on cały czas czyni to, czyli oburza się i przeklina swoją gorzką dolę, to tym samym on tylko ujawnia i ogłasza prawdziwą głupotę. Przecież wtenczas jak Wyższe sterowanie przygotowało odpowiednie dla niego i pożądane miejsce w społeczeństwie, nie ma żadnego usprawiedliwienia dla jego ucieczki w pustynne miejsce. I taki człowiek nie wart żalu, ponieważ idzie przeciwko przyrodzie stworzenia, pomimo tego, że jest w nim wskazówka żyć tak, jak każe mu Wyższe sterowanie. I dlatego nie ma dla niego litości. I z tym zgodna cała ludzkość bez wyjątku.
Mogę uzupełnić to i przekładając na religijną osnowę sformułować tak: Ponieważ sterowanie stworzeniem idzie od Stwórcy, i bez wątpliwości we wszystkich Jego działaniach istnieje cel (przecież nie ma działającego bezcelowo), to każdy, kto przekracza jedno z praw przyrody danych nam, szkodzi celowi, do którego idziemy. Przecież bez wątpliwości cel zbudowany jest na wszystkich prawach przyrody, bez wyjątku. I mądry pracownik powinien ani na włos nie zmniejszać i nie dodawać w swoich działaniach, obowiązkowych dla osiągnięcia celu.
I dlatego zostanie ukarany przez przyrodę naruszający nawet jedno prawo, tak jak to naruszenie przynosi stratę i szkodzi całemu celowi, który ustalił Stwórca. A dlatego i my, stworzeni przez Stwórcę, nie możemy żałować go, gdyż on profanuje prawa przyrody i poniża cel Stwórcy. Takie jest moje zdanie.
Myślę, że nie warto, by ktokolwiek dyskutował o formie, w którą ja obłaczam swoje słowa, ponieważ istota prawa jest jedna. Więc w czym rozbieżność? Czy nazywają Sterującego przyrodą, odmawiając Mu obecności wiedzy i celu, czy mówią, że On nieprawdopodobny mędrzec, wiedzący i czujący, i że jest cel w Jego działaniach – w końcu, wszyscy uznają i zgodni z tym, że na nas nałożony ten obowiązek – wykonywać przykazania Wyższego sterowania, innymi słowy – prawa przyrody. I wszyscy uznają, że naruszający przykazanie Wyższego sterowania jest godny kary nakładanej na niego przez przyrodę, i kara nawet jest rzeczą pożądaną dla niego, i nie wolno komukolwiek żałować go. Czyli istota prawa jest jedna, i nie ma między nami rozbieżności, oprócz, w motywacji – jedni przyjmują prawo jako obowiązek, a według mnie ono – celowe.
I dlatego, żeby nie było potrzeby później korzystać z tych dwóch nazw: przyroda i Sterujący, ponieważ, jak już dowiodłem, nie ma żadnej różnicy w wykonywaniu ich praw, to lepiej dla nas dojść do głębszego zestawienia i przyjąć opinię kabbalistów o tym, że liczbowe wyrażenie słów „przyroda” i „Elokim” (jedno z imion Stwórcy) jednakowe i przedstawia 86. I wówczas prawa Stwórcy można nazwać przykazaniami przyrody, i odwrotnie, ponieważ to jedno i to samo. I nie ma po co więcej tworzyć pustych słów.
Teraz, bardzo ważnym dla nas jest spojrzeć na przykazania przyrody, żeby poznać, czego ona wymaga od nas, żeby nie być bezlitośnie ukaranymi przez nią. Już mówiliśmy o tym, że przyroda zobowiązuje człowieka do życia życiem społeczeństwa, i to proste. Jednak warto spojrzeć na przykazania, które przyroda zobowiązuje nas wykonywać z tego punktu widzenia, czyli z punktu widzenia życia społeczeństwa. Jeżeli popatrzymy na całość, to w społeczeństwie na nas nałożone jest wykonywanie tylko dwóch przykazań, które można ustalić jako „kabbala” – otrzymywanie i „aszpaa” – oddawanie. Czyli każdy członek społeczeństwa zobowiązany przez przyrodę otrzymywać wszystko niezbędne dla niego od społeczeństwa, ale też zobowiązuje się i oddawać społeczeństwu, pracując na jego dobro. I jeśli nie wykona chociażby jednego z tych dwóch przykazań, zostanie niemiłosiernie ukarany.
W odniesieniu do przykazania otrzymywać, nam nie potrzebne są liczne obserwacje. Ponieważ kara następuje tutaj natychmiast, więc nie możemy pogardliwie odnosić się do nich. Co zaś dotyczy drugiego przykazania – „oddawania społeczeństwu”, kiedy kara nie tylko nie przychodzi natychmiast, ale jeszcze i oddziałuje na nas nie prostą, lecz pośrednią drogą, to przykazanie to nie jest wypełniane we właściwy sposób.
I dlatego ludzkość „smaży się na patelni na strasznym ogniu”, a zniszczenia, głód i ich następstwa nie opuściły jej dotychczas. I zadziwiające, że przyroda, jak profesjonalny sędzia, karze nas zgodnie z naszym rozwojem, ponieważ widać, że według miary rozwoju ludzkości i osiągania ekonomicznego i technicznego postępu, cierpienia i nieszczęścia wzrosną.
Taka jest naukowo-praktyczna osnowa tego, że sterowaniem Stwórcy zostaliśmy wyróżnieni całym jestestwem wykonywać przykazanie „oddawać bliźniemu” z całą dokładnością. I tak, by ani jeden z nas nie zmniejszył swoich wysiłków, pracując w pełnej mierze, niezbędnej dla rozkwitu i pomyślności społeczeństwa. I dopóki lenimy się wykonywać to w pełnej mierze, przyroda nie przestanie nas karać i mścić się na nas.
I wychodząc z tych uderzeń, które otrzymujemy w naszych czasach, powinniśmy przyjąć pod uwagę miecz, zawieszony nad nami w przyszłości, i uczynić właściwy wybór, że przyroda pokona nas, i będziemy zmuszeni wszyscy razem, jak jeden, wykonywać jej przykazania w pełnej mierze, wymaganej od nas.
Jednak u człowieka krytycznie przyjmującego moje słowa pozostaje jeszcze pytanie: Przecież dotychczas ja tylko dowiodłem potrzeby w pracy na ludzi, a gdzie praktyczny dowód tego, że należy wykonywać przykazania ze względu na Stwórcę?
Jednak o to zatroszczyła się sama historia i przygotowała nam niezbite fakty, których nam całkowicie wystarczy dla pełnej oceny i wniosków, nie wywołujących żadnych wątpliwości. Ponieważ wszyscy widzimy, jak ogromne wielomilionowe społeczeństwo w takim kraju jak Rosja, zajmujące obszar przekraczający obszar całej Europy, posiadające zapas pożytecznych kopalin, prawie nie mający analogii na całym świecie, postanowiło wprowadzić w życie kolektywną gospodarkę i praktycznie zlikwidowało całą własność prywatną.
I tak jak u nikogo nie było innej troski, oprócz troski o dobro społeczeństwa, to, na pierwszy rzut oka, już pojęli wszyscy dobro przykazania „oddawać bliźniemu swojemu” w jego pełnym sensie, o ile może pojąć je ludzki rozum. I zarazem popatrzcie, ile to ich kosztowało. Zamiast tego, żeby wywyższyć się i wyprzedzić burżuazyjne kraje, opadali wszyscy coraz niżej, dopóki nie okazali się niezdolni zapewnić swoim pracownikom nawet poziomu życia robotników burżuazyjnych krajów, oni nie mogli nawet obiecać im niezbędnego chleba i możliwości chociaż jakoś przykryć nagości. I rzeczywiście, ten fakt silnie razi, przecież, na pierwszy rzut oka, biorąc pod uwagę bogactwo tego kraju i ogromne zasiedlenie, oni, według ludzkiego rozumienia, nie powinni byli opuścić się do tego stopnia.
Jednak jednego grzechu dokonał ten naród, i Stwórca nie wybaczył mu. A rzecz w tym, że ta nałożona na nich drogocenna praca, którą staje się „oddawać bliźniemu swojemu”, i którą zaczęli wykonywać, powinna być ze względu na Stwórcę, a nie dla ludzkości . I na skutek tego, że wykonywali swoją pracę nie ze względu na Stwórcę, z punktu widzenia samej przyrody nie było u nich prawa do istnienia.
Przecież jeżeli wyobrazić sobie, że każdy z tego społeczeństwa starałby się wykonywać przykazanie Stwórcy, jak napisano: „Pokochaj Stwórcę swojego całym sercem, całą duszą i całym swoim jestestwem”, i zgodnie z tym troszczyłby się o zaspokojenie potrzeb i zapytań bliźniego swojego w takiej samej mierze, jak wybite w nim samym troszczenie się o własne potrzeby, jak napisano: „Pokochaj bliźniego swego, jak siebie samego”, i celem każdego w czasie jego pracy dla dobra społeczeństwa byłby sam Stwórca – czyli pracujący spodziewałby się po swojej pracy na społeczeństwo, że osiągnie tym samym połączenie ze Stwórcą, źródłem całej prawdy i dobra, całej radości i czułości, to bez żadnej wątpliwości, w ciągu kilku lat podnieśliby się w swoim dobrobycie najwyżej z krajów wszechświata razem wziętych. Ponieważ wówczas mieliby możliwość wykorzystania tego naturalnego bogactwa, w które tak bogata jest ich ziemia, i oni rzeczywiście staliby się przykładem dla wszystkich krajów, i byliby nazwani błogosławionymi przez Stwórcę.
Jednak, kiedy cała praca na oddawanie bliźniemu dokonuje się tylko w imię społeczeństwa – to chwiejna podstawa: przecież kto i co zmusi indywiduum do przykładania się w imię społeczeństwa?
Niemożliwym jest mieć nadzieję, że martwa zasada da motywację – siłę poruszać się, nawet dość rozwiniętym ludziom, nie mówiąc już o nierozwiniętych. I pojawia się pytanie: Skąd pracownik albo rolnik otrzymają siłę, wystarczającą, żeby pobudzić ich pracować? Przecież ilość niezbędnego chleba, otrzymywanego przez niego, nie zmaleje i nie wzrośnie przez to, że on traci swoje siły, i oni nie widzą przed sobą żadnego celu i wynagrodzenia. Studiującym przyrodę wiadomo, że nawet najmniejszego ruchu człowiek nie może dokonać bez poruszającej siły – czyli bez tego, żeby nie poprawić jakoś swojego położenia. Na przykład, kiedy człowiek przenosi ręce z krzesła na stół, to odbywa się to dlatego, że jemu wydaje się, że opierając ręce na stół on poczuje się wygodniej, i gdyby tak nie wydawałoby mu się, to pozostawiłby ręce na krześle przez całe siedemdziesiąt lat swojego życia, nie mówiąc już o większym wysiłku.
I jeżeli poradzisz postawić nad nimi nadzorców, żeby karali każdego leniącego się pracować i zabierali u niego za to chleb niezbędny, to skąd u samych nadzorców weźmie się poruszająca siła do tej pracy? Przecież znajdowanie się w ustalonym miejscu i nadzór nad ludźmi z celem zmusić ich pracować – samo z siebie jest dużym wysiłkiem, być może, jeszcze większym niż sama praca. I to podobne jest do pragnącego uruchomić samochód bez benzyny.
I dlatego ich postanowienia są skazane na unicestwienie już przez samą przyrodę, gdyż prawa przyrody ukarzą ludzi, ponieważ oni sami nie mogą wykonywać postanowień przyrody – oddawać bliźniemu ze względu na Stwórcę, żeby w tej pracy dojść do celu stworzenia – do zlania się ze Stwórcą, co opisane jest w pozycji „Dar Tory”. Zlanie się, które przychodzi do pracownika obfitością całego wzrastającego ogromnego nasłodzenia, powiększającego się do upragnionego stopnia wywyższenia w poznaniu prawdy Stwórcy i rozwijającego się, dopóki nie stanie się godny wielkiego cudu, aluzja na który jest zawarta w napisanym: „Nikt nie zobaczy Stwórcy, oprócz ciebie”.
I wyobraźcie sobie, że gdyby chłop i pracownik odczuwali ten cel w czasie ich pracy dla dobra społeczeństwa, to naturalnie nie mieliby potrzeby w żadnych nadzorcach, tak jak już byłaby u nich absolutnie wystarczająca poruszająca siła dla dokonania ogromnych wysiłków, do wzniesienia społeczeństwa na wierzchołek szczęścia.
I prawda w tym, że rozumienie tego wymaga ogromnych wysiłków w tym kierunku. Ale wszyscy widzą, że nie ma u nich prawa do istnienia, oprócz, według praw upartej przyrody, nieznającej ustępstw. I to wszystko, czego chciałem tu dowieść.
Jak już dowiodłem wyżej, opierając się na empirycznych danych – historycznemu doświadczeniu, przedstawiającemu się przed naszymi oczami – nie ma dla ludzkości żadnego innego zdrowego środka w świecie, oprócz przyjęcia wykonania prawa Wyższego sterowania – „oddawać bliźniemu ze względu na Stwórcę”, które zawiera, jak napisano, dwa aspekty.
Jeden z ich – „pokochaj bliźniego, jak samego siebie” – co staje się sednem tej pracy, i oznacza, że stopień wysiłków dla oddawania bliźniemu w imię szczęścia społeczeństwa powinien być nie mniejszy, niż stopień naturalnej potrzeby człowieka troszczyć się o swoje potrzeby. I co więcej, troska o dobro bliźniego powinna wyprzedzać troskę o swoje dobro, jak to opisane w pozycji „Dar Tory”.
A drugi aspekt – „pokochaj Stwórcę swojego całym sercem, całą duszą i całym swoim jestestwem”, cel którego zobowiązuje każdego w tym czasie, kiedy on troszczy się o dobro bliźniego, czynić to tylko dlatego, żeby odzyskać sympatię w oczach Stwórcy, żeby mógł powiedzieć, że wykonuje Jego życzenie.
I jeżeli zechcecie (wysłuchać Mnie) i posłuchacie, to „będziecie spożywać dobra ziemi” (Izajasz 1,19), i zniknie z ziemi żebrak i każdy zmęczony, i zniewolony, i szczęście każdego przewyższy wszelką miarę. Ale dopóki będziecie odmawiać i nie będziecie pragnąć zapieczętować związku dla wypełnienia pracy Stwórcy w tej mierze, jak opisano wcześniej, to przyroda i jej prawa będą gotowe zemścić się na nas i nie dadzą nam spokoju, jak zostało dowiedzione wyżej, aż nie pokonają nas, i nie podporządkujemy się ich władzy we wszystkim, co ona wskaże nam.
I w ten sposób dałem czytelnikowi naukowe i praktyczne badanie, oparte na analizie empirycznych danych, dowodzące absolutnej niezbędności dla wszystkich ludzi przyjąć na siebie pracę Stwórcy „całym sercem, całą duszą i całym swoim jestestwem”.
I tylko po tym wszystkim, co poznaliśmy wcześniej, uda nam się zrozumieć niejasności Miszny w „Traktacie praojców”: „On (rabi Akiwa) mówił, że wszystko znajduje się w zadłużeniu, i pułapka zastawiona na wszystkich żyjących (czyli na całe życie). Sklep otwarty, i sklepikarz daje na kredyt (Wszechobejmujący). I księga otwarta, i pisze ręka. I każdy, kto zechce pożyczyć, niech przyjdzie i weźmie. Ale poborcy podatkowi wracają każdego dnia, i pobierana jest opłata od człowieka, zrozumie on to lub nie. I ma on na czym opierać się. I sąd – sąd sprawiedliwy, i wszystko przygotowane do uczty”.
Miszna ta nie na próżno pozostawała ukryta od nas, nie dając nawet małej aluzji na odgadnięcie, co wskazuje nam na to, że jest w niej bezdenna głębia, którą jeszcze pozostaje poznać. Jednak ona doskonale wyjaśnia się na podstawie tej wiedzy, którą uzyskaliśmy wcześniej.
Najpierw przedstawię powiedziane poprzez mędrców o schodzeniu pokoleń świata. Kiedy widzimy ciała, zmieniające się i przechodzące z pokolenia na pokolenie – to dotyczy tylko ciał. Jednak dusze, tworzące istotę ciała, nie znikają w procesie zamiany ciała, a odpieczętowują się i przechodzą z ciała w ciało, z pokolenia na pokolenie. I te dusze, które były w pokoleniu potopu, odcisnęły się i przeszły w pokolenie budowniczych babilońskiej wieży, potem na egipskie wygnanie, dalej w pokolenie wychodzących z Egiptu, i tak dalej, do naszego pokolenia, i tak do końcowego naprawienia.
W taki sposób, nie ma w naszym świecie żadnych nowych dusz, odnawiających się podobnie do ciał, ale jest tylko określona ilość dusz, które obracają się w obiegu zmiany formy, ubierając się za każdym razem w nowe ciało, w nowym pokoleniu. I dlatego, przy rozpatrzeniu z punktu widzenia dusz, wszystkie pokolenia od początku Stworzenia do Końcowego Naprawienia, kształtują się jako jedno pokolenie, kontynuujące życie wiele tysięcy lat, dopóki nie rozwinie się i nie dojdzie do tego stanu, który powinien być. I z tego punktu widzenia, absolutnie nie ma znaczenia, że w ciągu tego czasu każdy zmienił swoje ciało kilka tysięcy razy, ponieważ dusza – istota ciała, nie cierpiała z powodu tych zmian.
I są na to liczne dowody i głęboka mądrość, nazywana „tajemnicą obiegu dusz”, dla wyjaśnienia której tu nie ma miejsca. Ale niezbędnym jest zaznaczyć, że tajemnica obiegu dusz rozprzestrzenia się także i na najmniejsze odczuwalne cząstki rzeczywistości, z których każda porusza się po swojej drodze życia wiecznego. I pomimo to, że zgodnie z naszymi organami zmysłów wszystko istniejące znika, to tylko z naszego punktu widzenia. A w rzeczywistości istnieją tylko obiegi i dowolna cząstka nie ma ani sekundy spokoju, znajdując się w stałym ruchu obiegu zmiany formy, niczego nie tracąc ze swojej istoty na tej drodze, jak i potwierdzili to uczeni fizycy.
A teraz przejdziemy do wyjaśnienia powiedzianego w Misznie, że „wszystko znajduje się w zadłużeniu”. I to podobne do tego, jak gdyby ktoś pożyczył swojemu koledze określoną sumę pieniędzy na własny interes, żeby być wspólnikiem w otrzymywaniu zysku. A żeby być pewnym tego, że nie straci swoich pieniędzy, on daje je za gwarancją, co uwalnia go od wszystkich obaw.
Tak i stworzenie świata i jego istnienie. Stwórca stworzył go dla ludzi, żeby z Jego pomocą osiągnęli ten najwyższy cel zlania się ze Stwórcą, jak powiedziano w pozycji „Dar Tory”. Jednak należy zorientować się – kto zmusi ludzkość do wykonywania pracy Stwórcy, żeby w końcu osiągnąć ten najwyższy i majestatyczny cel? O tym mówi nam rabi Akiwa: „Wszystko znajduje się w zadłużeniu”. Czyli wszystko, o czym Stwórca zdecydował w stworzeniu i dał ludziom, dano nie w jakości bezpańskiej własności, a zabezpieczył siebie zastawem. A jeżeli zapytać, jaki zastaw jest dany Jemu?
Na to odpowiedź: „I pułapka zastawiona na całe życie”. Czyli że Stwórca przygotował dla ludzkości taką wspaniałą pułapkę, że nikt nie uniknie jej, i całe życie powinien wieść w tej pułapce, i zostanie zmuszony do przyjęcia na siebie pracy Stwórcy, dopóki nie osiągnie najwyższego celu. To właśnie jest ten zastaw Stwórcy, która gwarantuje mu, że nie zostanie okłamany przez stworzenie.
I dalej wyjaśnia się bardziej dokładnie: „Sklep otwarty” oznacza, że pomimo tego, że ten świat w naszych oczach wygląda na otwarty sklep bez gospodarzy, gdzie każdy przychodzący może wziąć towar i wszystko, czego dusza zapragnie, bezpłatnie i bez zastanowienia się – rabi Akiwa przekonuje i uprzedza nas, że „sklepikarz daje na kredyt”. Czyli pomimo tego, że nie widzisz tu żadnego gospodarza, wiedz, że gospodarz jest, a to, że on nie wymaga opłaty, to dlatego że on daje ci na kredyt. I jeżeli zapytasz: skąd znana moja cena? – na to odpowiedź: „księga otwarta, i pisze ręka”. Czyli istnieje wspólna księga, gdzie zapisuje się każde działanie, bez wyjątku. I sens tego w tym, że istnieje wybite przez Stwórcę w ludzkości prawo rozwoju, które zawsze popycha nas do przodu.
To oznacza, że błędne działania w zachowaniu, zwykłe dla ludzkości, same stają się przyczyną dobrych stanów, czyli same tworzą je. I każdy dobry stan – to nic innego, jak owoc pracy poprzedniego złego stanu.
I rzeczywiście, ocena dobra i zła powinna być dawana nie według oceny stanu jako takiego, a zgodnie ze wspólnym celem stworzenia, kiedy każdy stan, zbliżający ludzkość do celu, jest uważany za dobry, a oddalający od celu – zły. Tylko na tym oparte jest „prawo rozwoju”, zgodnie z którym niesprawiedliwość i grzech, zapieczętowane w jakimkolwiek stanie, stają się przyczyną powstania i procesem budowy dobrego stanu.
I czas istnienia każdego stanu – to surowo określony czas, wymagany dla wzrostu wielkości zła zawartego w stanie do takiego poziomu, że społeczeństwo nie może więcej znajdować się w nim. I wówczas społeczeństwo zostanie zmuszone połączyć się, zburzyć go i przejść na lepszy, z punktu widzenia naprawienia danego pokolenia, stan. I czas istnienia nowego stanu tak samo trwa dotąd, aż iskry zła w nim nie podniosą się i nie dojrzeją do takiego stopnia, że stanie się niemożliwym wznieść go. I wówczas znowu powinni zburzyć ten stan i zbudować na jego miejscu bardziej sprzyjający.
I tak, jeden za drugim przeplatają się stany, i sprawdzają się jeden za drugim, stopień za stopniem, dopóki nie nastąpi stan naprawiony na tyle, że w nim całkowicie nie będzie iskier zła.
W taki sposób znajdujemy, że istota wszystkich nasion i ziaren, z których rosną i biorą swój początek dobre stany, to nic innego, jak nienaprawione stany. Czyli wszystkie nikczemności, otwierające się i wychodzące spod rąk grzeszników pokolenia, zbierają się jedno do drugiego i ważą się, aż nie uzyskują takiej wagi, której społeczeństwo już nie może wytrzymać. I wtedy podnoszą się, burzą go i tworzą bardziej pożądany stan. Stąd widać, że każde oddzielne zło staje się warunkiem (powstania) siły nieprzyjęcia, kosztem której rozwija się poprawny stan.
I oto słowa rabi Akiwy: „Księga otwarta, i pisze ręka”, oznaczające, że każdy stan, w którym znajduje się to lub inne pokolenie, podobne do księgi, i każdy, dokonujący zła, podobny do piszącej ręki. Ponieważ każde zło wyryte i zapisuje się w księdze, dopóki nie narośnie do takiego stopnia, że społeczeństwo nie będzie mogło więcej znajdować się w nim. I wtedy burzą ten zły stan i przechodzą, jak zostało powiedziane, w bardziej pożądany stan. I każde działanie bierze się pod uwagę i zapisuje się w księdze, czyli w stanie, jak zostało powiedziane.
I powiedziano: „Każdy, kto chce pożyczyć, niech przyjdzie i weźmie”. Czyli każdy, kto wierzy, że świat – nie jest jak otwarty bez nadzoru sklep bez gospodarza, a jest w nim gospodarz-sklepikarz, stojący w swoim sklepie i wymagający od każdego biorącego, żeby zapłacił mu pożądaną cenę za towar, który bierze ze sklepu. Co oznacza, że on powinien starać się wykonywać pracę Stwórcy w tym czasie, dopóki korzysta z tego sklepu, jak należy; tak, by gwarantować osiągnięcie celu Stworzenia, jak pragnie tego Stwórca. Takiego człowieka uważa się za „pragnącego pożyczyć”, dlatego że jeszcze zanim on wyciągnie rękę wziąć coś w tym świecie – sklepie, on bierze to jako pożyczkę, żeby zapłacić ustaloną cenę.
I to oznacza, że on bierze na siebie zobowiązanie pracować i osiągnąć cel Stwórcy w czasie, dopóki korzysta ze sklepu, i gwarantuje spłacić kredyt, spłacić go osiągnięciem upragnionego celu. Dlatego nazywa się on pragnącym pożyczyć, ponieważ wiąże siebie obietnicą oddłużyć i rozliczyć się.
Rabi Akiwa opisuje nam dwa typy ludzi. Pierwszy typ – uważający, że „sklep otwarty”, i odnoszących się do tego świata, jak do otwartego sklepu bez gospodarza-sklepikarza. I o nich mówi on: „Księga otwarta, i pisze ręka”. Czyli pomimo tego, że oni nie widzą żadnej kontroli, tak czy inaczej, wszystkie ich czyny zapisuje się do księgi, jak powiedziano wyżej. Tak działa prawo rozwoju, wybite w stworzeniu niezależnie od woli człowieka, kiedy działania grzeszników niezależnie rodzą dobre działania.
Drugi typ ludzi nazywa się „pragnącymi pożyczyć”. To ci, którzy liczą się z gospodarzem i kiedy biorą coś w sklepie, to nie po prostu biorą, a pożyczają, obiecując gospodarzowi zapłacić ustaloną cenę, czyli stać się godnymi za pomocą pożyczki końcowego celu. I o nich mówi on: „Każdy, kto chce pożyczyć, niech przyjdzie i pożyczy”.
I pojawia się pytanie, w czym różnica pomiędzy pierwszym typem, do których końcowy cel przychodzi pod przymusem, poprzez prawo rozwoju, i drugim typem, do którego końcowy cel przychodzi poprzez własne ujarzmienie w pracy Stwórcy? Czy obydwa typy nie są równe w osiąganiu celu?
I rabi Akiwa kontynuuje: „Ale poborcy podatkowi stale wracają, i każdego dnia pobiera się opłatę od człowieka, czy wie on o tym, czy nie”. A prawda w tym, że i jedni i drudzy opłacają swoje długi odpowiednio do miary długu, każdego dnia. I jak szczególne siły, pojawiające się w czasie pracy Stwórcy, kształtują się jak wierni poborcy podatkowi, każdego dnia pobierający dług w określonym rozmiarze, do jego pełnego wygaśnięcia, dokładnie tak samo trwałe, niezachwiane siły, odpieczętowane w prawie rozwoju, uważane są wiernymi poborcami podatkowymi, codziennie i w stałym rozmiarze ściągającymi dług, dopóki on nie zostanie zapłacony w całości, i o tym słowa jego: „I poborcy podatkowi stale wracają, każdego dnia wymagając opłaty od człowieka.”
Jednak jest pomiędzy nimi różnica i ogromna odległość, wyrażająca się w określeniu „nieświadomie” i „świadomie”. Ludzie pierwszego typu, których długi pobierane są przez poborców podatkowych ze strony prawa rozwoju, zwracają swoje długi „nieświadomie”. Szalejące fale, podniesione przez huraganowy wiatr prawa rozwoju, doganiają ich, naciskają z tyłu, i zmuszają stworzenia iść do przodu. W taki sposób opłata długu pobierana jest na siłę, poprzez nadmierne cierpienia od przejawienia sił zła, naciskających na nich od tyłu.
Ludzie drugiego typu zwracają swój dług, którym staje się osiągnięcie celu „świadomie”, na własne życzenie, tym, że ciągle od nowa wykonują specjalne prace, przyśpieszające rozwój odczucia uświadomienia zła. Wykonując tę pracę, oni zyskują podwójnie:
Pierwsza wygrana w tym, że te siły, przejawiające się z pracy Stwórcy, stają się dla nich w postaci przyciągającej siły, podobnej do magnetycznego dążenia, i oni spieszą i ciągną się do niej na własne życzenie, prowadzeni odczuciem miłości, i nie ma potrzeby wspominać, że przy tym upadają wszystkie smutki i cierpienia, które są właściwe pierwszemu typowi.
Druga wygrana w tym, że oni przyśpieszają dla siebie upragniony cel. I właśnie oni – sprawiedliwi i prorocy, godni i poznający cel w każdym pokoleniu.
I jest ogromna różnica pomiędzy tymi, którzy płacą świadomie, i tymi, którzy czynią to nieświadomie, a polega na priorytecie światła nasłodzenia i radości przed ciemnością cierpień i chorobliwych uderzeń. I powiedziano jeszcze: „I mają po co mieć nadziei, i sąd – sąd sprawiedliwy”. Czyli tym, kto płaci świadomie i na własne życzenie, on obiecuje, że „mają po co mieć nadzieję”. W pracy Stwórcy zapieczętowana jest wielka siła, zdolna przyprowadzić ich do najwyższego celu. I warto im przyjąć na siebie ciężar Jego pracy. A o tych, kto płaci długi nieświadomie, mówi: „i sąd – sąd sprawiedliwy”. Na pierwszy rzut oka, wydaje się dziwnym sterowanie Stwórcy, że pozwala i daje władzę wszystkim tym niesprawiedliwościom i cierpieniom, które przejawiają się w świecie i ludzkość bez litości smaży się w nich. I o tym mówi się, że ten sąd – „sąd sprawiedliwy”, dlatego że wszystko jest naprawione i gotowe do uczty, zgodnie z końcowym sprawiedliwym celem.
I najwyższe nasłodzenie otworzy się w przyszłości, razem z osiągnięciem przez stworzenia końcowego celu Stwórcy, kiedy każda praca, każdy wysiłek i cierpienia, przechodzące przez obieg w pokoleniach i w czasie, przypominają nam obraz gospodarza domu, który pracuje i dokonuje ogromnych wysiłków, żeby przygotować wspaniałą ucztę dla zaproszonych gości. A oczekiwany cel, który w końcu powinien zostać osiągnięty, przypomina ucztę, którą z ogromnym nasłodzeniem spożywają goście. I o tym powiedziano: „Sąd – sąd sprawiedliwy, i wszystko naprawione i gotowe do uczty”.
Podobne do tego można znaleźć w „Bereszit Raba”, tam gdzie mówi się o stworzeniu człowieka. „I zapytały Stwórcę anioły: „Po co Tobie człowiek, jaka jego rola? Po co Tobie to nieszczęście?” I opowiedział im Stwórca bajką o królu, u którego był pałac, pełen wszelkiego dobra, i nie było gości. I co za zadowolenie ma król od tego dobra?” Powiedzieli Mu: „Panie świata! Panie, Władco nasz! Jak wielkie Imię Twoje po całej ziemi! Czyń jak wygodnie Tobie.”
Anioły, które widziały, jaki ból i cierpienia w przyszłości spadną na ludzkość, zdziwiły się i zapytały: po co Stwórcy to nieszczęście? I odpowiedział im Stwórca, że pomimo tego, że jest u Niego pałac pełen wszelkiego dobra – nie ma u Niego innych zaproszonych gości, oprócz tych ludzi. I oczywiście, kiedy anioły rozważyły wszystkie te nasłodzenia, które znajdują się w tym pałacu, oczekującym na swoich zaproszonych, i porównali je z cierpieniami i przykrościami, które wypróbuje w przyszłości ludzkość, i zobaczyli, że ludzkości warto przejść je, ze względu na oczekujące ją dobra, to zgodzili się ze stworzeniem człowieka, w ścisłej zgodności ze słowami rabi Akiwa: „Sąd – sąd sprawiedliwy, i wszystko naprawione i gotowe do uczty”. Od samego początku Stworzenia wszyscy ludzie zapisani są na listę zaproszonych gości. I zamysł Stwórcy zobowiązuje ich do przyjścia na ucztę, świadomie lub nieświadomie.
I w powiedzianym w całej prawdzie otwierają się słowa proroka: „I wilk będzie żyć obok baranka, i tygrys będzie leżeć z koźlęciem, itd.” I tłumaczy to: „Dlatego że wypełni się ziemia wiedzą o Stwórcy, jak woda napełnia morze”. Czyli że pokój w całym świecie, prorok uzależnia od wypełnienia świata wiedzą o Stwórcy.
Jak mówiliśmy wyżej, twarda egoistyczna konfrontacja między człowiekiem i jego bliźnim zaostrza narodowe stosunki. I wszystko to nie przejdzie samo z siebie, i nie pomogą ludzkości żadne rady i wybiegi – będzie to, co powinno być. Przecież widać, jak nieszczęśliwy chory skręca się i odwraca się od nieznośnego ludzkiego bólu, sprawianego mu ze wszystkich stron. I ludzkość już rzucała siebie do skrajnej prawicy, jak w Niemczech, lub do skrajnej lewicy, jak na przykład w Rosji, i nie tylko, lecz nie tylko nie ułatwiła swojego położenia, a jeszcze bardziej pogorszyła chorobę i ból. I wołania, jak wszystkim nam wiadomo, podnoszą się do Niebios.
I nie ma dla nich innej rady, oprócz przyjąć na siebie ciężar Stwórcy, poznając Go. Czyli skierować swoje działania do życzenia Stwórcy i do Jego celu, jak On zamierzył przed ich stworzeniem. I kiedy będą czynić tak, to jasne, że w pracy Stwórcy zatrze się w ludzkości nawet pamięć o zazdrości i nienawiści, jak jawnie pokazałem w powiedzianym dotychczas. Ponieważ wówczas cała ludzkość połączy się w jedną całość z jednym sercem, napełnionym przez wiedzę Stwórcy. Przecież pokój w świecie i poznanie Stwórcy związane w jedno.
I zaraz po tym mówi prorok: „I nastąpi tego dnia, kiedy po raz drugi przeciągnie Stwórca rękę Swoją, żeby zawrócić resztę narodu Swojego. I wygnanych z Judei zbierze z czterech krańców ziemi”. W taki sposób, pokój w całym świecie poprzedzi połączenie wygnanych.
I teraz można zrozumieć słowa mędrców: „Nie znalazł Stwórca innego kli, zdolnego umieścić Jego błogosławieństwa ludziom Izraela, oprócz pokoju”. Jak powiedziano: „Stwórca da siłę narodowi swojemu i pobłogosławi go pokojem”. I na pierwszy rzut oka wydaje się dziwnym obrazowe wyrażenie – „kli, zdolne pomieścić błogosławieństwo Izraela”. I rzeczywiście, jak znaleźć do tego wyjaśnienie w napisanym? Jednak napisane wyjaśnia proroctwo Jeszajachu, w którym mówi się, że pokój w całym świecie poprzedza połączenie wygnanych. A słowa „Stwórca da siłę narodowi swojemu” oznaczają, że kiedy Stwórca da Izraelowi – narodowi swojemu – siłę, czyli wieczne połączenie, to tym samym „On pobłogosławi naród swój pokojem”. Innymi słowy, najpierw pobłogosławi naród Izraela błogosławieństwem pokoju w całym świecie. I tylko po tym po raz drugi przeciągnie Stwórca rękę dla połączenia pozostałego narodu swojego.
Powiedziano poprzez mędrców: „Błogosławieństwo całego świata poprzedzało wyzwolenie”, dlatego że „nie znalazł Stwórca innego kli, zdolnego pomieścić Jego błogosławieństwa narodowi Izraela, oprócz pokoju”. Czyli dopóki miłość do siebie i egoizm panują wśród narodów, synowie Izraela także nie mogą wykonywać pracy Stwórcy dla oczyszczenia i oddawania bliźniemu tak, jak napisano: „I będziecie wy dla Mnie królestwem arcykapłanów”. I to widzimy w praktyce, przecież wejście w ziemię Izraela i budowa Chramu nie mogłyby urzeczywistnić się i otrzymać błogosławieństwa bez przysięgi Stwórcy naszym praojcom.
I powiedziano: „Nie znalazł Stwórca kli, zdolnego pomieścić Jego błogosławieństwa”. Innymi słowy, dotychczas nie było u synów Izraela kli, utrzymującego błogosławieństwo praojców, i jeszcze nie urzeczywistniła się przysięga, żeby mogli pobłogosławić ziemię na wieki. Dlatego że tylko pokój w całym świecie staje się tym jedynym kli, pozwalającym nam otrzymać błogosławieństwo praojców, jak powiedziano w proroctwie Jeszajachu.