110. Do tej pory wyjaśnialiśmy wyłącznie zależną miłość na jej dwóch poziomach. Lecz trzeba jeszcze wyjaśnić, jak człowiek staje się godny przyjść ze swoim Stwórcą do dwóch stadiów niezależnej miłości?
I w tym pytaniu jest niezbędnym dobrze zrozumieć powiedziane w traktacie Kiduszyn (str. 40): Będzie człowiek zawsze widzieć siebie tak, jakby był w połowie on winien, a w połowie sprawiedliwy. Wykonał jedno przykazanie – szczęśliwy, że nakłonił siebie na kielich zasług. Dokonał jedno naruszenie – przykro mu, dlatego że nakłonił siebie do kielicha winy. rabbi Elazar, syn rabbi Szymona mówi: „Cały świat jest sądzony względem większości i każde indywiduum sądzone względem większości. Dlatego, jeżeli człowiek wykonał jedno przykazanie, jest on szczęśliwy, że skłonił siebie i cały świat do kielicha zasług. A jeśli dokonał jedno naruszenie, przykro mu, że nakłonił siebie i cały świat do kielicha winy. Przecież z powodu wykonanego przez niego pojedynczego grzechu stracił on i cały świat wielkie błago.
111. Od pierwszego spojrzenia, słowa te są bardzo ciężkie, od początku do końca. Przecież on mówi, że człowiek wykonujący jedno przykazanie od razu przechyla kielich wagi do miłosierdzia, tak jak sądzone po większości. Czyżby nie miało to odniesienia wyłącznie do tego, kto jest w połowie winien i w połowie sprawiedliwy? A o tym rabbi Elazar, syn rabbi Szymona nie mówi w ogóle. W ten sposób, główne zostaje niejasne, Raszi wytłumaczył jego słowa uwarunkowując je tym, co powiedziano: „Będzie człowiek zawsze widzieć siebie tak, jakby połowa jego była winna, a połowa sprawiedliwa”, a rabbi Elazar, syn rabbi Szymona dodaje, że człowiek powinien widzieć cały świat tak, jakby wszyscy byli w połowie winni i w połowie sprawiedliwi. Jednak główne pozostaje niejasne. Po co zmienił swoje słowa, jeśli sens jest ten sam.
112. A największa trudność jest zawarta w istocie sprawy, w tym, żeby człowiek widział siebie tak, jakby był winien wyłącznie w połowie. I jest to dziwne, przecież jeżeli człowiek zna swoje grzechy, to jak może on skłamać mówiąc, że podzielony jest na połowę? Czyżby nie powiedziała Tora: „Od kłamliwego słowa oddal się”? I jeszcze mówi się: „Jeden grzesznik zlikwiduje wiele błaga”. Więc z powodu jednego naruszenia on nakłania siebie i cały świat do winy. Przecież mówi się o rzeczywistej realności, a nie o jakiejś tam iluzji, częścią której człowiek powinien wyobrażać siebie i cały świat.
113. I również jest niezrozumiałe, czy jest możliwe, żeby w każdym pokoleniu nie było wiele ludzi, wykonujących jedno przykazanie? W jaki sposób świat nakłoni się do sprawiedliwości? Wychodzi na to, że stan nie zmienia się w ogóle, świat żyje jak przykazano? W tym miejscu potrzebna dodatkowa głębia, ponieważ powierzchownie słowom tym nie można nadać żadnego zrozumienia.
Mowa w ogóle nie o człowieku wiedzącym, że grzechy jego są powielone. Nie trzeba uczyć go kłamstwa o tym, że on jest podzielony na połowę, mamić tym, że jemu brakuje tylko jednego przykazania. Takie podejście w ogóle nie ma odniesienia do drogi mędrców. Mówi się o człowieku, który odczuwa i przedstawia siebie jako całkowity sprawiedliwy licząc, że przebywa w całkowitej doskonałości, to dlatego, że stał się on godny pierwszego poziomu miłości za pośrednictwem olśnienia w Torze, kiedy to Znający tajemnice świadczy o nim, że nie powróci więcej do głupoty swojej.
O takim człowieku mówią wyżej opisane słowa. One rozjaśniają jemu drogę i wskazują mu, że on jeszcze nie jest sprawiedliwym, a średnim, czyli w połowie winien, w połowie sprawiedliwy, a to dlatego, że brakuje mu jeszcze jednego przykazania z sześciuset trzynastu przykazań Tory – przykazania miłości. Przecież świadectwo Znającego tajemnice, że nie zgrzeszy więcej, uwarunkowane jest jasnością, z którą człowiek poznaje wielką stratę od naruszenia. Jest to pokazane jako lęk przed karą i dlatego nazywane „powrotem z lęku”.
114. Wyżej zostało wyjaśnione również, że ten poziom – powrót z lęku, naprawia człowieka wyłącznie od momentu powrotu i dalej. Jednak całe to cierpienie, które miał on wcześniej, zanim stał się godnym otwarcia liku, pozostaje takie, jakie było, bez żadnego naprawienia. Dokonane przez człowieka naruszenia nie są również całkowicie naprawione, a pozostają w kategorii przypadku.
115. I dlatego powiedziano, żeby człowiek, któremu jeszcze brakuje jednego przykazania, widział siebie tak, jakby był on w połowie winien i w połowie sprawiedliwy. Czyli niech wyobraża sobie, że czas powrotu leży pośrodku jego lat i w ten sposób on w połowie winien. Inaczej mówiąc, za tę część lat, którą człowiek przeżył do powrotu, on rzecz jasna winien, ponieważ powrót z lęku nie naprawia tych lat.
Jak również, że on „w połowie sprawiedliwy”. Czyli za połowę tych lat od czasu powrotu i dalej, człowiek rzecz jasna jest sprawiedliwy, ponieważ pewny, że nie zgrzeszy więcej, w ten sposób w pierwszej połowie swoich lat on jest winien, a w drugiej sprawiedliwy.
116. I powiedziano człowiekowi, żeby myślał o sobie tak: jeżeli on wykonał „jedno przykazanie”, czyli to przykazanie, którego jemu brakuje z sześciuset trzynastu – jest szczęśliwy, że nakłonił siebie do sprawiedliwości. Ponieważ staje się godnym przykazania miłości, z powodu powrotu z miłości zasługuje tym na to, że złe myślenie powraca mu jako zasługi. Wówczas całe cierpienie i męka, którą człowiek miał przez całe swoje życie, zanim stał się godnym powrotu, obrócone mu cudownym nasłodzeniem w nieskończoność – do tego poziomu, że on sam zaczyna żałować, że nie cierpiał od nich więcej, podobnie jak w przykazaniu o panu i kochającym go żydzie. To nazywa się „nakłonieniem do uniewinnienia”, przecież wszystkie odczucia człowieka powiązane z przypadkami i złymi myślami, obrócą się jemu w zasługi. To właśnie jest nakłanianie do kielicha zasług, przecież kielich pełen winy obróci się w kielich pełen zasług – to odwrócenie i nazywa się językiem mędrców „nakłonieniem”.
117. Oprócz tego raw uprzedza człowieka, że póki on jest średni i nie stał się godny jednego przykazania, brakującego jemu z liczby sześćset trzynaście, niech nie wierzy sobie, do dnia śmierci nie będzie opierać się na sobie, nawet na fundamencie świadectwa Znającego tajemnice, że nie powróci więcej do głupoty swojej. Ponieważ człowiek zdolny jeszcze powrócić do naruszenia. I dlatego niech myśli o sobie, że jeżeli dokonał jedno naruszenie – przykro mu, że skłonił siebie do winy.
Ponieważ wówczas zostanie utracone całe jego cudowne poznanie w Torze i całe otwarcie liku, którego to stał się godny i powróci on w stadium ukrycia liku. Wychodzi na to, że człowiek nakłania siebie do winy dlatego, że będą utracone wszystkie zasługi i błaga, nawet za drugą połową lat i jako świadectwo tego pokazuje jemu raw w słowach: „Jeden grzesznik unicestwi wiele błaga”.
118. Teraz ty zrozumiesz dopełnienie rabbi Elazara, syna rabbi Szymona, i przyczynę dla której on nie pokazuje zdania o w połowie winnym i w połowie sprawiedliwym, przecież w niej mówi się o drugim i trzecim stadium miłości, a rabbi Elazar, syn rabbi Szymona, mówi o czwartym stadium miłości – miłości wiecznej, czyli o otwarciu liku Stwórcy, jaki on jest: Dobry i czyniący dobro złym i dobrym.
119. W ten sposób zostało wyjaśnione, że stać się godnym czwartego stadium można wyłącznie wówczas, kiedy człowiek zna wszystkie sprawy kochającego w jego stosunkach z innymi, bez żadnego wykluczenia. I z tego powodu, wielkie zasługi po nakłonieniu siebie do sprawiedliwości to jeszcze zbyt mało, żeby stać się godnym doskonałej miłości, czyli czwartego stadium, ponieważ wtedy człowiek poznaje dobroć Stwórcy jako dobrego czyniącego dobro, i złym i dobrym, wychodzącą wyłącznie z jego sterowania w stosunku do samego siebie.
Jednak on jeszcze nie wiedział o takim wielkim i cudownym sterowaniu Stwórcy nad resztą stworzeń świata. A wyżej było wyjaśnione, że dopóki człowiek nie zna wszystkich spraw kochającego z innymi, bez żadnych wyjątków – miłość jeszcze nie jest wieczna. Dlatego człowiek zobowiązany nakłonić również cały świat do sprawiedliwości i wyłącznie wówczas otworzy się jemu wieczna miłość.
120. O tym mówi rabbi Elazar, syn rabbi Szymona: „Cały świat jest sądzony względem większość i indywiduum jest sądzony względem większości, ponieważ mówi on o całym świecie, więc nie może powiedzieć, jak napisano, żeby człowiek widział wszystkich w połowie sprawiedliwymi i w połowie grzesznikami. Przecież ten poziom przychodzi do człowieka wyłącznie wtedy, kiedy on staje się godny otwarcia liku i powraca z lęku”. W jaki sposób rabbi Elazar może to powiedzieć o całym świecie wówczas, kiedy oni nie stali się godni takiego powrotu? I dlatego zobowiązany powiedzieć wyłącznie, że świat sądzony względem większości i indywiduum sądzone względem większości.
Rzecz w tym, jak można by pomyśleć, jakby człowiek stał się godnym całkowitego sprawiedliwego tylko wówczas, jeżeli nie dokona żadnego naruszenia i nie zgrzeszy ani razu przez całe swoje życie, a ci, którzy mieli niepowodzenia w grzechach i złych myślach, nie są godni stadium całkowitych sprawiedliwych. Dlatego uczy nas rabbi Elazar, syn rabbi Szymona, że to nie tak, i świat sądzony poprzez większość jak i indywiduum. Dokonując powrotu z lęku, człowiek od razu staje się godnym sześciuset trzynastu przykazań i nazywa się średnim, a więc za połowę swoich lat jest winien, a za połowę lat jest sprawiedliwym. I po tym, jak wyszedł ze stanu średniego, jeżeli dodaje on jedno przykazanie, czyli przykazanie miłości, uważa się, że w większości jest wybroniony i nakłania wszystko do sprawiedliwości. Czyli czasza przestępstw obracana jest w zasługi.
W ten sposób, nawet jeżeli człowiek trzyma w ręku pełen kielich grzechów i złych zamiarów, wszystko odwraca się dla niego w zasługi. I rzecz jasna staje się podobny do człowieka, który nigdy nie grzeszył i jest określony jako całkowity sprawiedliwy, to oznacza, że świat i indywiduum są sądzone poprzez większość. Czyli przestępstwa, które dokonał do powrotu, w ogóle nie są brane pod uwagę, ponieważ odwróciły się w zasługi. Przecież nawet ukończeni grzesznicy stali się godni powrotu z miłości i uważani są za całkowitych sprawiedliwych.
121. I dlatego mówi raw, że jeżeli indywiduum dokona jednego przykazania po powrocie z lęku, kiedy to wyłącznie „jednego przykazania” brakuje mu – jest „szczęśliwy, że skłonił siebie i cały świat do uniewinnienia”. Czyli nie tylko staje się godny, za pośrednictwem dokonanego poprzez niego powrotu miłości, nakłonić siebie do uniewinnienia, staje się godny nakłonić do uniewinnienia cały świat.
Sens w tym, że staje się godny wznieść się cudownym poznaniem w Torze, dopóki nie otworzy się jemu, że w skutek tego wszyscy mieszkańcy całego świata staną się godni powrotu z miłości. Wówczas i nad nim otworzy się, i zobaczy to cudowne sterowanie, które poznał w stosunku do siebie, i wszyscy inni również będą ukierunkowani do uniewinnienia, wówczas zniknie grzech z ziemi i grzeszników więcej nie będzie.
Mieszkańcy świata nie stali się godni nawet powrotu z lęku. Jednak w każdym przypadku, kiedy indywiduum poznaje skłonność do uniewinnienia, które to należy im jeszcze poznać jasno i absolutnie – podobne to do stadium: „ Ś wiat swój zobaczysz przy życiu”, co powiedziano w stosunku do człowieka, który dokonał powrót z lęku. I tak, jak powiedzieliśmy, ten, kto podziwia i nasładza się tym, podobny do tego, jakby natychmiast zdobył poznanie. Przecież wszystko, co ma być wypowiedziane, podobne jest do już wypowiedzianego.
Tak samo i tu. Kiedy indywiduum poznaje powrót całego świata, to w stosunku do niego uważa się, że ludzie rzeczywiście już stali się godni powrotu z miłości. I tak jakby każdy człowiek nakłonił swoje winy do uniewinnienia tak, że jemu wystarczająco jest znać czyny Stwórcy w stosunku do każdego z mieszkańców świata. I to jest to, o czym mówi rabbi Elazar, syn rabbi Szymona: „Człowiek jest szczęśliwy, że nakłonił siebie i cały świat do uniewinnienia”. Od tego momentu on jest jak ten znający wszystkie drogi sterowania Stwórcy w stosunku do każdego stworzenia w otwarciu prawdziwego liku. To oznacza, że Stwórca jest dobry, czyni wyłącznie dobro, złym i dobrym. Ponieważ człowiek zna to, to znaczy, że stał się godny czwartego stadium miłości – miłości wiecznej.
Również rabbi Elazar, syn rabbi Szymona, uprzedza człowieka, że nawet po tym, jak stanie się godnym nakłonić do uniewinnienia cały świat, w żadnym wypadku niech nie wierzy w siebie do dnia swojej śmierci. I jeżeli będzie miał niepowodzenie w jednym naruszeniu, będzie odroczone natychmiast całe jego cudowne poznanie i cudowne błago, jak powiedziano: „Jeden grzesznik zlikwiduje wiele błaga”.
Tym samym zostało wyjaśnione, czym słowa rabbi Elazara, syna rabbi Szymona, różnią się od tych wypowiedzi, które mówią wyłącznie o drugim i trzecim stadium miłości, i dlatego nie wspominają skłonienia całego świata do uniewinnienia. W odróżnieniu od tego rabbi Elazar, syn rabbi Szymona, mówi o czwartym stadium miłości, wyobrazić sobie, którą można wyłącznie poznając nakłonienie całego świata do uniewinnienia. Jednak należy jeszcze zrozum ieć, czym stają się godni tego cudownego poznania, nakłaniając cały świat do uniewinnienia?